“Zatrzymaj aborcję” – projekt, który dzieli.

W ostatnim czasie coraz więcej szumu w mediach wywołuje nowelizacja ustawy o planowaniu rodziny “Zatrzymaj aborcję”.
Świadomość o tym jak wygląda zabieg aborcji, oraz jego ewentualne konsekwencje rośnie z roku na rok. Jednak o tym, jak wygląda życie kobiety po przeprowadzeniu tego zabiegu mówi się nadal niewiele. Dlaczego? Dlatego, że kobiety w obawie przed krytyką opinii publicznej, zwyczajnie boją się o tym rozmawiać. Nawet w przypadku, gdy wybór ten był wyższą koniecznością.

Fakt, że w naszym kraju wykonano tyle aborcji, świadczy głownie o tym, jak wiele ciąż jest patologicznych, jak wiele chorób kobiecych wymaga bliższej analizy.
Niezmienny temat tabu w Polsce, zostaje poddany kolejnym rozważaniom. Co za tym idzie?Partie, które aktualnie powinny jednoczyć się w celu zwiększenia bezpieczeństwa obywateli, oraz zmniejszenia kryzysu gospodarczego, znów stają w opozycji.

Posłanka Wanda Nowicka uważa, że w Polsce traktuje się kobiety jak inkubatory. Kandydat lewicy na prezydenta europoseł Robert Biedroń nawołuje: “Żądam dzisiaj od wszystkich rozsądnych ludzi: walczmy z wirusem, a nie z kobietami!” Przypominając także wywiad Prezydenta Andrzeja Dudy dla tygodnika Niedziela, w którym to wyraził on jednoznacznie swoje stanowisko – “Jestem zdecydowanym przeciwnikiem aborcji eugenicznej i uważam, że zabijanie dzieci z niepełnosprawnością jest po prostu morderstwem. Jeżeli projekt w tej sprawie znajdzie się na moim biurku, to z całą pewnością zostanie przeze mnie podpisany.”

Ponadto w mediach społecznościowych aktywuje się coraz to większe grono celebrytek, chcących walczyć o prawa kobiet. Słynna modelka Anja Rubik, także nie pozostawiła tego bez komentarza, jednocześnie uderzając w obywatelski projekt antyaborcyjnej aktywistki Kaji Godek: “Niestety po raz kolejny musimy walczyć o nasze zdrowie, bezpieczeństwo i godność. Pani Godek chce abym umarła podczas porodu i zostawiła osierocone dziecko….”

Apele kobiet będących za lub przeciwko ustawie rosną w mediach w tempie błyskawicznym. Panie, które stanowczo sprzeciwiają się takiej zmianie, głośno zadają pytanie : Dlaczego rząd zabrania nam decydować o własnym życiu, o własnym ciele?

Czy jednak warto zagłębiać się w słuszność tego projektu? Obecnie nasze Państwo, nasi obywatele borykają się z innym problemem, który rząd powinien rozpatrywać. Panuje pandemia, świat został sparaliżowany bezradnością, strachem i niepewnością o jutro, a nasza władza zamiast się zjednoczyć bezustannie się poróżnia. Z tym, że PiS nie miało wyjścia. Przepisy stanowią, że Sejm najpóźniej po pół roku kadencji musi się zająć projektami obywatelskimi złożonymi w kadencji poprzedniej. Prawdopodobnie prace nad ustawą zostaną skierowane do sejmowych komisji, gdzie zalegną na dłuższy czas. Władza nie chce angażować się w przepychanki światopoglądowe przed zbliżającymi się wyborami, a jednocześnie nie chce narazić się konserwatywnemu katolickiemu elektoratowi. Można się spodziewać, że o losach ustawy zadecyduje kalkulacja polityczna.

KN