Za tydzień ósmoklasiści mieli pisać egzamin końcowy. Będą pisać, ale nie wiadomo kiedy i czy na pewno. Za trzy tygodnie miały się rozpocząć matury. Rozpoczną się, ale najwcześniej za osiem – dziesięć tygodni. Za osiem dni przyszli maturzyści rozstaną się ze szkołami. To jedno jest pewne, ale nikt nie wie, jak to rozstanie będzie wyglądać.
Zamieszania w systemie oświaty narobił oczywiście koronawirus i gdyby nie powaga sytuacji, byłaby okazja do nie lada żartów, bo MEN stanęło przed wyzwaniem, z którym nie do końca sobie radzi. Od dawna było wiadomo, że pandemia nie zakończy się gdy kasztany zakwitną. Resort min. Piontkowskiego czekał jednak do ostatniej chwili, by na konferencji prasowej ogłosić, że wszystkie egzaminy kończące nauczanie odbędą się w terminach późniejszych. Będzie to nie wcześniej, niż za dwa miesiące, czyli w drugiej połowie czerwca. – Szkoda, że nikt tego wcześniej nie ogłosił – mówi Mariusz Potasz, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. KEN w Stalowej Woli. – Można było tegorocznym maturzystom oszczędzić sporo nerwów.
Maturzyści już uspokojeni słowami Dariusza Piontkowskiego zakuwają. Jedni powtarzają do znudzenia już przyswojony materiał, inni korzystają z czasowego bonusa, jaki dał im los. – Nie chce mi się wierzyć, by ktoś z nas cieszył się z tego przesunięcia matury – mówi Dawid, za lada dzień abiturient jednego ze stalowowolskich ogólniaków. – Każdy już myśli, żeby to mieć za sobą i iść w nowe życie. Większość oczywiście myśli o studiach, ale jak będzie przebiegać rekrutacja? Najlepiej zamknąć się w domu z książką i nie włączać telewizora. Pokus odciągających od nauki nie ma, bo nawet lasy zamknęli.
Matury to sprawa odległa – zważając na tempo pandemii – bo rozpoczną się „raczej w drugiej połowie czerwca”, jak to powiedział premier Morawiecki. Min. Piontkowski dodał później, że jego resort przygotowuje się na różne scenariusze. Jest bardzo możliwe, że cały egzamin maturalny zakończy się na części pisemnej. – Część ustna egzaminu maturalnego nie ma praktycznie żadnego wpływu na rekrutację na uczelnie i można z niej zrezygnować – swoją opinią szef MEN podzielił się ze słuchaczami Polskiego Radia. W przyszły piątek uczniowie trzecich klas liceów i czwartych techników powinni się zgłosić do swoich szkół po świadectwa. Nie zgłoszą się, bo zgromadzeń organizować nie wolno. Nikt nie wie, jak to rozdawanie świadectw będzie przebiegać. Zawsze zainteresowanemu abiturientowi można skan świadectwa wysłać do domu, ale czy o to w tym wszystkim chodzi? Absolwentom szkół średnich od ich zakończenia do matur zostaną dwa miesiące. I tu jest kolejny problem. To bardzo cenny czas i można byłoby go wykorzystać na dodatkowe zajęcia. Sęk w tym, że absolwent nie jest już uczniem szkoły i z nauczycielem nie wiąże go nic, poza miłymi – miejmy nadzieję – wspomnieniami. Co w tej sytuacji robić? Jak wyżej: Zamknąć się z książką i czekać na sygnał od min. Piontkowskiego, który nadejdzie 3 tygodnie przed maturami. Oczywiście, o ile nic się nie zmieni, a tego nikt nie może być pewnym.
JC