Montują „umilacze czasu”

Na skrzyżowaniu obwodowej Trasy Podskarpowej z ul. Brandwicką zdjęta została sygnalizacja świetlna. Kierowcy nie muszą się martwić. Pojawi się nowa i inteligentniejsza od dotychczasowej.

Sygnalizatory na skrzyżowaniu nie były nadmiernie zdewastowane, ale wymagały konserwacji. Jak zawsze przy takiej okazji trzeba zrobić przegląd całej instalacji. Bartosz Wysocki, rzecznik rzeszowskiej Krajowej Dyrekcji Dróg i Autostrad zapowiada, że zwykły remont zakończy się do końca tego tygodnia. Za to gdy ten się skończy, otrzymamy niezwykłą sygnalizację.

Niezwykłą, bo działającą w systemie akomodacyjnym, lub jak ktoś woli, w systemie zmienno-czasowym. Tak przynajmniej zapowiedział min. Rafał Weber podczas jednej z ostatnich konferencji prasowych. Zacznijmy od tego, że będzie to ostatnie skrzyżowanie na DK 77 w granicach miasta, na którym zafunkcjonują odmierzacze czasu. Na wszystkich pozostałych, na Al. Jana Pawła II, ul. Staszica i Energetyków sygnalizacja działa w systemie stało-czasowym. System akomodacyjny różni się tym, że dobiera odpowiednie światła do natężenia ruchu. Zobaczymy, jak sprawdzi się na skrzyżowaniu ulic na rubieżach miasta. Z góry możemy założyć, że zadowoleni z niego będą kierowcy jadący Trasą Podskarpową w nocy, bo wtedy będą mieli rzadką okazję stania na światłach. Pozostali też nie powinni narzekać, bo wszak i ich kamery dostrzegą.

O „czaso-umilacze”, jak kierowcy nazywają odmierzacze czasu do przejazdu, trwa od kilku lat wojna na słowa, argumenty i ankiety. Właściwie przetacza się ona przez cały świat, a najgłośniejsza jest chyba w USA. Chodzi głównie o to, że jedni kierowcy widząc uciekające sekundy przyspieszają na skrzyżowaniu, inni wprost przeciwnie. W takich sytuacjach musi dochodzić do kolizji. W samej Stalowej Woli walka o sekundniki też trwa kilka lat. R. Weber jeszcze jako radny miejski apelował do GDDKiA o sekundniki na Al. Jana Pawła II. Jako radny walkę przegrał, ale już jako poseł z batalii o „czaso-umilacze” wrócił z tarczą. Potrzebna była drobna korekta przepisów i sekundniki znalazły się w najwrażliwszych komunikacyjnie częściach miasta. Ba, one znalazły się nawet na słynnym rondzie, czyli kołowym skrzyżowaniu Al. Jana Pawła II z ul. KEN. Zawisły, zmniejszyły ilość wypadków i kolizji, a przede wszystkim zatrzymały grube tysiące złotych w kieszeniach wyrywnych kierowców. Pos. Weber, można powiedzieć na sekundnikach wjechał do Ministerstwa Infrastruktury. Nim to nastąpiło z tego samego resortu wyleciał Jerzy Szmit, też podsekretarz stanu, ale gorący przeciwnik odmierzaczy czasu. Po części można go zrozumieć, bo kto lubi patrzeć jak mu czas ucieka…

JC