Pielgrzymkową sztafetą do Królowej Polski

Piesze pielgrzymki z Diecezji Sandomierskiej do tronu Królowej Polski na Jasnej Górze to długa, wieloletnia tradycja, która dotąd przez 36 lat została utrzymywana w stałym, dość jednolitym formacie. Aż do roku 2020, w którym to prawie wszystko jest inaczej.  Pielgrzymowanie do Częstochowy również. Powód wszechobecny – koronawirus. Ta trwająca XXXVII pielgrzymka z przewodnim hasłem „Otocz macierzyńską miłością Kościół pielgrzymujący” nie zaczęła biegu w Stalowej Woli, jak to zwyczajowo bywało, ale w stolicy diecezji Sandomierzu.

Pątnicy mają do zrealizowania o wiele mniejszą misję niż we wszystkich poprzednich latach. Tym razem  – po raz pierwszy w swojej historii – pielgrzymka ma charakter sztafetowy, a to oznacza, że pielgrzymi nie mają do pokonania 270 kilometrów, ale co najwyżej dwadzieścia, trzydzieści parę.

Zaczęli zgodnie z tradycyjnym  terminarzem, 4 sierpnia b.r. wierni z Sandomierza i okolic, ale już potem prym wiodą stalowowolskie grupy, których w 9-dniowej sztafecie figuruje sześć.

W kolejne dni „pałeczkę” pielgrzymkową przejmowali:

5 sierpnia – grupa św. Urszuli – Stalowa Wola
6 sierpnia – grupa św. Jadwigi – Stalowa Wola
7 sierpnia – grupa z Janowa Lubelskiego
8 sierpnia – grupa św. Michała – Stalowa Wola
9 sierpnia – grupa św. Floriana – Stalowa Wola
10 sierpnia – grupa św. Barbary- Stalowa Wola
11 sierpnia – grupa bł. Wincentego  – Stalowa Wola

To że wśród uczestników dominują pielgrzymi ze stalowowolskimi adresami nie znaczy, że inni są mniej aktywni. Udział w pielgrzymce biorą wierni z najmniejszych zakątków diecezji, a na trasie tegorocznego przemarszu, z dobrej, licznej i aktywnej strony pokazała się grupa z Gorzyc pod przewodnictwem księdza dziekana Mariusza Kozłowskiego.
Organizatorzy pielgrzymki z księdzem dyrektorem Dominikiem Buckim na czele postanowili, że pątników z Diecezji Sandomierskiej w finalnym dniu maszerowania do duchowej stolicy Polski wprowadzi na Jasną Górę w dniu jutrzejszym, 12 sierpnia 2020 roku grupa z Ostrowca Świętokrzyskiego.

Za wyjątkiem pierwszego dnia, dzień pielgrzymkowy wygląda zdecydowanie inaczej niż w poprzednich latach. Nie na kwater dla pątników, nie ma też tradycyjnej polskiej gościnności. Przemieszczający się po kilkadziesiąt kilometrów ludzie muszą być zaopatrzeni w wyżywienie i napoje. O ile w tym pierwszym aspekcie co niektórym w trakcie dnia wystarczy w zupełności Pokarm Pański, o tyle w drugim przypadku bez solidnego nawadniania trudno się obyć. Tym bardziej, że nierozłączną częścią pątniczego znoju i trudu w tym roku są męczące upały. Jednak w tym okresie w Polsce, gdzie nasz klimat stymuluje przebieg równoleżnikowy, trudno o optymalną temperaturę dla takich przedsięwzięć. Zresztą co to by było za pielgrzymowanie, gdyby jakiekolwiek komforty górowały nad poświęceniem ?

Na każdy dzień tegorocznej pielgrzymki członkowie poszczególnych grup są dowożeni na miejsce startu autobusami. Każdy kolejny odcinek sztafetowy rozpoczyna się w pobliżu zakończenia poprzedniego. Im więcej tych odcinków już przebrniętych przez poszczególne grupy, tym każdy następny etap zlokalizowany jest niecałe 30 kilometrów dalej. I tak coraz bliżej Częstochowy.

Wyjazdy organizowane są wczesnym rankiem, a po dwóch, trzech godzinach tak jak obecnie ekipa pielgrzymkowa dociera na miejsce i gotowa jest do drogi. Sztafetowy charakter zmobilizował do poświęcenia w tym roku tych, co mierząc siły na zamiary pewnie nieraz się do takiego wysiłku sposobili, ale przez kilkadziesiąt lat trudno było znaleźć doskonałą okazję do upiększenia kultu naszej Maryi. Rozochocili się także tacy, którym w wejściu na pątniczy szlak przeszkadzały dotąd inne przyczyny, mniej lub bardziej obiektywne. To sprawiło, że na codziennych etapach sztafetowej pielgrzymki są oczywiście stali, niezmordowani bywalcy, ale masa też nowych twarzy, którzy w tej promiennej idei wiary pojawili się po raz pierwszy.

Poza tym każdy pątniczy dzień wygląda podobnie. Dzienny odcinek podzielony jest na kilka mniejszych. Po kilku kilometrach i około godziny pieszego wysiłku następuje kilkadziesiąt minut przerwy. W codziennych kolumnach pątnicze kroki stawia około 200 osób, ale zdarza się kilkadziesiąt więcej.

W każdym dniu  pielgrzymki odprawiana jest  Eucharystia – to podstawa jak chleb powszedni. Odmawiane są popularne modlitwy Kościoła:  Różaniec Święty, Litania Loretańska, Koronka do Miłosierdzia Bożego , śpiewane są godzinki. Także wiele innych modlitw i pieśni w powszechnym, ale też niekonwencjonalnym wykonaniu,  na różne sposoby. Wewnątrz grupy panuje niepowtarzalna atmosfera i klimat radości, którego można doświadczyć jak nigdzie indziej. Rozważania, anegdotki, a zwłaszcza śpiewy przepojone często fantazją implementacji melodii z popularnych utworów wszelkich top list przebojów mogą chyba największych ponuraków wprowadzić w stan euforii.

Na miejscu okazuje się, że dla muzycznej czci Częstochowskiej Matki naprawdę nie potrzeba dużo. Wystarczy podebrać melodię znanego hitu „Marina, Marina” w wykonaniu Locco Granty, a droga upływa nie wiadomo kiedy.

„Maryjo, Maryjo, Maryjo, idziemy do Ciebie co tchu.

Dżdżownica i ślimak nas mija, lecz któżby przejmował się tym.

Idziemy polami, łąkami, lasami. I złemu się nie damy, o nie, nie, nie , nie, nie”.

To co intonuje najwspanialsza polska młodzież, niebawem już śpiewa większość. Takich wokalnych suplementów jest pod dostatkiem. Dla tych co wolą tradycjonalizm też niczego tak naprawdę nie brakuje. Świeżości, zwłaszcza tej po odpoczynku na karimatach, dodają zdecydowanie pieśni: „Matko Częstochowska” czy „ Jak szczęśliwa Polska cała” wykonywane może nie zawsze w standardowej kompozycji, ale zawsze z pokaźną dozą dynamiki.

Nie brakuje też innych form urozmaicenia drogi, ze skandowaniem, okrzykami, pozdrowieniami przejeżdżających autami i mieszkańców miejscowości, przez które biegnie trasa. Z odwzajemnieniem oczywiście.

W czasie pielgrzymki rzuca się w oczy duże zaangażowanie kapłanów i osób świeckich. Pierwsi trzymają piecze nad wymiarem duchowym. Pełne ręce pracy mają służby, które dbają o kierowanie ruchem, bezpieczeństwo, zdrowie, zabezpieczenie sanitarne.

Ten sztafetowy układ tegorocznej pielgrzymki odbywającej się w ekstremalnych warunkach zagrożenia epidemiologicznego dla jednych będzie niedosytem, ale dla innych nowym otwarciem, a być może nawet nowym rozdaniem w życiu. To także szansa dla samej pielgrzymki, która w tej wyjątkowej sztafecie może poszerzyć sztafetę pokoleń o kolejnych ludzi i kolejne roczniki, które będą chętniej dołączać do pątniczej wspólnoty. Niech to koronne dzieło Stalowej Woli ze wspaniałych lat osiemdziesiątych wskrzeszone inicjatywą ks. biskupa Edwarda Frankowskiego w 1984 roku wciąż jest żywym przekazem naszej wiary.

                                                                                       Krzysztof Szkutnik