Nie ma prezesa, będzie doping

Stal Stalowa Wola czeka arcytrudny mecz pucharowy z Lechią Gdańsk. Zielono-czarnym na boisku idzie jak po grudzie. Poza boiskiem jest jeszcze ciekawiej. Jak z rękawa sypią się dymisje i rezygnacje. W poniedziałek z prezesury zrezygnował Tomasz Solecki, który chyba najmniej był winny kryzysowej sytuacji. By tego kryzysu nie pogłębiać, kibice ogłosili koniec bojkotu.

Na mecz do Stalowej Woli przyjeżdża czwarta drużyna ekstraklasy ostatniego sezonu. Stawką meczu, który w środę rozpocznie się o godz. 16.30 jest awans do 1/16 Pucharu Polski. Faworyt jest jeden, zwłaszcza po ostatnim debiucie Stali w 3. lidze, ale nie ma sensu dzielić skóry na niedźwiedziu, bo już nie tacy przegrywali na stadionie przy Hutniczej. Mając to ostatnie na uwadze Lechia traktuje wyjazdowe spotkanie bardzo poważnie. – Żadnego meczu nie traktujemy szkoleniowo – na konferencji powiedział Łukasz Solarow, drugi trener „biało-zielonych”. Gdańszczanie przyjadą w nieco okrojonym składzie, ale z napastnikami Flavio Paixao i Jose Gomezem w składzie. Drobne urazy wykluczyły z gry napastnika Jakuba Araka oraz obrońców Kristera Tobersa, Conrado Buchanellego i Filipa Dymerskiego. Wszyscy pozostali są do dyspozycji trenera Piotra Stokowca. Nad meczem ze Stalą sztab szkoleniowy Lechii popracował dość ambitnie. Jego wysłannicy obejrzeli mecze Stali w Częstochowie i Świdniku oraz przejrzeli kilka ostatnich spotkań stalowowolan w drugiej lidze. – To ciekawa drużyna grająca nietypowo taktycznie – podsumowuje gospodarzy środowego meczu trener Smolarow. A co w Stali? Pełna mobilizacja, bo kolejna szansa zagrania z kimś z ekstraklasy może długo się nie powtórzyć. – Nie wierzę, by Lechia środowe spotkanie potraktowała ulgowo, więc nastawiamy się na bardzo trudny mecz – mówi szymon Szydełko, trener Stali SW.

Mecz będzie rozgrywany w atmosferze aż kipiącej od personalnych roszad. „Dymu” narobili fani ze Stowarzyszenia Kibiców Stali Stalowa Wola. Po spadku Stali z drugiej ligi kibice zażądali głów. Wytknęli wprost kilka osób z grona tzw. krawaciarzy, których obwinili za blamaż Stalówki. Najmniej pretensji mieli do zawodników, trochę mniej do trenera Szydełki, ale suchej nitki nie zostawiali na tzw. działaczach. Kibice ogłosili bojkot meczów Stali, dopóki w klubie będą pojawiać się wymienione przez nich osoby funkcyjne. Pod naporem krytyki ugięli się prokurent Wojciech Chodorek i Wojciech Faabianowski będący dyrektorem ds. sportowych. W poniedziałek z pracy zrezygnował Tomasz Solecki. Pozostał jeszcze Mateusz Nowak, poprzedni prezes Stali, który teraz jest dyrektorem Podkarpackiego Centrum Piłki Nożnej, ale solidnie zapracował na spadek Stali z centralnych rozgrywek. Jego działalność kibice polecają wnikliwej uwadze prezydenta Lucjusza Nadbereżnego i Rady Miejskiej. Samorząd Stalowej Woli jest właścicielem Stali i radni nie mogą dłużej chować głowy w piasek, tym bardziej, że co roku łożą niemałe pieniądze na utrzymanie piłkarzy. „Nie pozwolimy na powtórkę festiwalu beztroski i niekompetencji – pisze Stowarzyszenie KSSW. – Mamy nadzieję, że tym razem rozwiązania organizacyjne i personalne podejmowane przez akcjonariuszy będą trafniejsze”.

Kibice tym samy skończyli bojkot. We wtorek ma się zebrać Rada Nadzorcza Piłkarskiej Spółki Stal SW, która póki co jest władzą w Stali. Nie wiadomo kiedy nad sytuacją w Stali pochyli się Rada Miejska, ale nie uniknie takiej debaty, bo tym razem już nie tylko kibice, ale i mieszkańcy miasta chcą wiedzieć, na co idą pieniądze z miejskiej kasy.

JC