Krakowski New Amsterdam wygrał przetarg na aranżację stałej wystawy w Muzeum Centralnego Okręgu Przemysłowego. Prace budowlane są gotowe w 3/4. Murarze musieli przystopować, bowiem każde kolejne poczynania muszą koordynować z projektantami muzealnej przestrzeni.
Na potrzeby muzealne zostały zajęte warsztaty Zespołu Szkół przy ul. Hutniczej. W warsztatach tych ponad 10 lat temu została urządzona wystawa „COP dla przyszłości. Ludzie, przemysł, architektura”. Ekspozycja Muzeum Regionalnego miała mieć krótki rocznicowy charakter, a przetrwała dekadę. I jak mało która, cieszyła się sporym zainteresowaniem. Pomysł zamienienia wystawy na prawdziwe muzeum był naturalnym wynikiem rzeczy i zdarzeń. Rzeczy pamiętające powstawanie COP zostały zmagazynowane, a zdarzenia potoczyły się pomyślnie dla MR. Stalowa Wola na realizację muzealnego przedsięwzięcia dostała wielką, bo prawie 15-milionową dotację z UE. Pozostało poszukać 7 mln. zł we własnej kasie i ogłaszać przetargi.
Ktoś zapyta, dlaczego warsztaty? Bo ich przestrzeń przykryta dachem ze świetlikami kryje ducha industrialnego stylu z końca lat 30. wieku ubiegłego. Budynek z wjazdem od ul. Kwiatkowskiego był kiedyś powiatowy, ale doszło do wymiany nieruchomości i miasto stało się jego właścicielem. Będzie w nim ponad 2 tys. m kw. powierzchni wystawienniczej. Będzie tam kino, fragment miasta ze schyłku II RP i mnóstwo multimediów. Konfiguracją artefaktów z przeszłości, z bardzo nowoczesnym cyfrowym przekazem zajmie się New Amsterdam. Wykonawca aranżacji wyłoniony został w długim i niezwykle ciekawym przetargu. Muzeum przygotowało 3,6 mln. zł, a tylko jedna oferta warszawskiej Avlpro zmieściła się w tych pieniądzach. Komisja przetargowa tej propozycji nie przyjęła, wybierając New Amstardam, który zaproponował prawie dwa razy więcej, a dokładnie 6.143 tys. zł. Jeżeli komuś wydaje się to drogo, to kolejna oferta opiewała na 16,4 mln. zł. Rozbieżność kwot najprościej obrazuje skomplikowanie zadania.
Wystawa, która przeniesie zwiedzających w czasy gospodarczej euforii premiera Kwiatkowskiego, składała się będzie z trzech części. Jedna z nich będzie dla dzieci. New Amsterdam podjął rękawicę i będzie mieścił na skrawku betonu kawał historii. – A ja się tylko modlę, by robili wszystko bez pośpiechu – drży Lucyna Mizera, dyrektor Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli. Prace aranżacyjne korelowane z budowlanymi muszą zakończyć się w tym roku. Oczywiście pandemia może niejednego psikusa wywinąć, ale nie ma możliwości, by nowe muzeum nie było otwarte – najpóźniej – na początku 2022 r.
I tylko przyjdzie czekać nowych „Sybilli”. New Amsterdam wie „jak realizować największe wyzwania i najodważniejsze pomysły”. Realizował je choćby w Energetycznym Centrum Nauki w Kielcach, czy w toruńskim Centrum Popularyzacji Kosmosu, gdzie stoi jego „Baza MARS#17”. Zwycięzca przetargu nad realizacją stalowowolskiego zamówienia będzie współpracował z Fabryką Dekoracji (Kraków), a ta przemieszcza się już na bardzo wysokich poziomach aranżacyjnych. – To jedna z najbardziej doświadczonych firm w swojej branży. Nie boję się o końcowy efekt – rekomendację słyszymy od dyr. Mizery. Fabryka Dekoracji ma bardzo bogate portfolio, w które każdy może zajrzeć. Że się bardzo młodziutkiemu Muzeum Regionalnemu w Stalowej Woli udało wychwycić takich tuzów do wspólnego projektu, to znaczy, że coś z tego zamiaru będzie. Zobaczymy za rok. W lutym każdego roku rozpamiętywana jest, przynajmniej w Stalowej Woli, pierwsza sosna ścinana pod budowę przyzakładowego osiedla, które w ekspresowym tempie miastem zostało. Jak nic w lutym roku przyszłego, pod zupełnie na nowo zrobionym dachem warsztatów, zostanie przecięta jakaś szarfa. I będzie to w okrągłą rocznicę wycięcia sosny, co padła dla szczęśliwości miasta przyszłego.
jc