W Zdziechowicach, tuż za Zaklikowem doszło prawdopodobnie do zabójstwa kobiety. Prawdopodobnie też do zbezczeszczenia jej zwłok. Prawdopodobnie, bowiem policja i prokuratura milczą. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu prosi o czas do poniedziałku.
Od wtorku w Zdziechowicach Drugich goszczą policjanci i prokuratorzy. To efekt „sygnału” złożonego przez Piotra K. Ani to był klasyczny sygnał w rozumieniu prawa, ani go sygnalista nie zgłosił gdzie trzeba. W miejscowym sklepie opowiedział, jak ktoś pobił pewną kobietę i, że ta umarła. Słuchacz tej opowieści poskładał fakty do kupy i zadzwonił na policję. Policjanci zaczęli sprawdzać wątki opowieści i – o zgrozo! – wszystko zaczęło się sklejać. Nie ma osoby, która miała być zabita, nikt nie zgłosił jej zaginięcia i co najciekawsze, póki co nie ma ciała.
Do dramatycznych wydarzeń miało dojść 9 bm. na posesji panów S. w Zdziechowicach Drugich. Kiedyś to była duża gospodarka, z której niedużo zostało. Młodszy z gospodarzy zarabiał ostatnio w Holandii, starszy ma stałe świadczenie państwowe. Jadwiga K. wróciła z zagranicznego zarobku. Mieszkała w sąsiednich Barakach Starych. To ok. 6 km. w linii prostej przez las. Na czas pierwszych dni karnawału „zaczepiła się” u S. w Zdziechowicach. Nie, żeby na stałe. Po prostu w drewnianym domu bywała. Zniknęła w drugą sobotę stycznia. Jej nieobecności nikt specjalnie nie zauważył. Sumienie zaczęło jednak gryźć Piotra K. Zaczęło dopiero po 10. dniach!
On miał widzieć pobicie Jadwigi K. Przez Romana S., czego skutkiem była śmierć kobiety. Miał też widzieć, o ile sam w tym nie uczestniczył, bezczeszczenie zwłok zmarłej. To Piotra K. policjanci i prokurator wzięli, by wskazał miejsca związane ze zbrodnią. W czwartek oprowadzał ekipę śledczych po posesji, wskazując miejsca mające jakieś znaczenie przy zbrodni. Roman S. milczy. Niewiele też wie jego ojciec. Szczegółów tego, co działo się po zabójstwie czytelnikom oszczędzimy. Raz, że byłyby to opisy drastyczne, dwa, że prokuratorzy na ten temat milczą. Acz wybrane media informują. Zarzuty zostały postawione Romanowi S. i Piotrowi K. Drugi z nich, przed sądem będzie odpowiadał za to, że nie powiadomił organów ścigania o przestępstwie. Paradoksalnie to on „wygadał się” w sklepie. Roman S. natomiast będzie się tłumaczył ze spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Jadwigi K., co doprowadziło do jej śmierci oraz zbezczeszczenia jej zwłok. I tu dotykamy sedna śmiertelnej zagadki. Nie ma całych zwłok Jadwigi K. Śledczy mają fragmenty ciała, a czyje to ciało dowiemy się w poniedziałek, bo wtedy prokurator będzie wiedział więcej. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Piotr K. i Roman S. zostali tymczasowo aresztowani.
jc