Grzegorz Braun już raz chciał być prezydentem RP, ale musiał uznać wyższość Andrzeja Dudy. Teraz poseł Konfederacji chce być prezydentem Rzeszowa. – Już raz rzeszowianie zaufali mi, kiedy wysłali mnie do parlamentu – szczęśliwe dni z jesiennych wyborów AD 2019 wspomina kandydat Braun. A kandydatów z dnia na dzień przybywa.
Start Brauna w wyborach samorządowych, to duża niespodzianka, którą można porównać do tej o starcie w tych samych wyborach Marcina Warchoła. Warchoł to też poseł z naszego okręgu, ale wszystko wskazuje na to, że na liście kandydatów do sternika w grodzie Rzecha będzie jeszcze jeden parlamentarzysta. Zapowiada się wyborcza walka, jakiej jeszcze nie było. Przynajmniej na Podkarpaciu.
– Polityka samorządowa i regionalna to nie jest druga liga podwórkowa. Szczególnie teraz, kiedy parlament tak bardzo nas zawodzi. Polacy potrzebują wsparcia we władzy samorządowej – mówił Grzegorz Braun na czwartkowej konferencji prasowej w Rzeszowie. Pojawił się na niej m.in. z pos. Krzysztofem Bosakiem. Ten jednym tchem wymienił atuty kandydata Konfederacji: – Grzegorz Braun to wspaniały lider, odważny człowiek, reżyser filmowy i doświadczony nie tylko w polityce, w filmie i działalności społecznej, ale też w rywalizacji na szczeblu samorządowym.
Braun na starcie kampanii nie chciał zdradzić swoich pomysłów na Rzeszów, mówiąc tylko, że jego program dla stolicy Podkarpacia został starannie przemyślany i zostanie ujawniony w trakcie kampanii. Poseł Konfederacji jest rozpoznawalny w Rzeszowie, ma nad Wisłokiem swoje biuro i często w nim bywa. Ku nieszczęściu polityków Zjednoczonej Prawicy często też bywa w mediach odzierając z propagandowego blichtru władzę szczebli wszystkich. Teraz Braun staje przed poważniejszym wyzwaniem niż na jesieni 2019 r. Wtedy i tak zgromadził imponującą pulę 31.148 głosów poparcia. Przypomnijmy, że ziobrysta Marcin Warchoł, który będzie rywalizował z Braunem o fotel prezydenta Rzeszowa zdobył wtedy 28.495 głosów. I w tym kontekście trzeba podać jeszcze jeden wynik z ostatnich wyborów parlamentarnych w naszym okręgu. To 36.305 głosów Ewy Leniart. W podkarpackim PiS-ie trwa teraz akcja ankietowa zarządzona przez centralę, ale partia Kaczyńskiego nie ma już wyjścia i musi zgłosić wojewodę Leniart do wyborów samorządowych. Jest mocnym kandydatem. Wygrała wybory parlamentarne, a mimo to zrezygnowała z mandatu i pozostała na Podkarpaciu. To wyborcy doceniają. I to między tą trójką parlamentarzystów – jeszcze w wersji nieoficjalnej – dojdzie do decydującej rozgrywki 9 maja.
Kandydatów do najważniejszego stołka w rzeszowskim ratuszu z dnia na dzień przybywa. Swego człowieka zgłosiły już PSL, Partia Razem, a Porozumienie Gowina nawet dwóch. na razie Koalicja Obywatelska szuka kompromisowego kandydata, ale czas jej ucieka. Zgłaszają się za to oryginały pokroju Kazimierza Rocheckiego. Kiedyś liderował rzeszowskiej Samoobronie i podarował Wałęsie konia …który nie istniał. O koniu już nawet Rochecki zapomniał ale ambicje polityczne nie dają mu spać. Jemu i jeszcze wielu innym, którzy dobrze czują się w czasie wyborczych zawirowań.
jc