Oprac: Malgo La
Jak informowaliśmy, w województwie świętokrzyskim trwa Tydzień Kultury Języka, organizowany przez Instytut Literaturoznawstwa i Językoznawstwa UJK w Kielcach. Chcemy, razem z organizatorem, propagować kulturę języka w różnych sytuacjach życiowych. Aby przybliżyć to zagadnienie, rozmawiamy z dr Słowinią Tynecką – Makowską, wieloletnim pracownikiem naukowo-dydaktycznym Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego.
Proszę wyjaśnić naszym czytelnikom, czym jest kultura języka? Kultura języka to świadome i celowe posługiwanie się językiem we wszelkich sytuacjach komunikatywnych, z uwzględnieniem okoliczności i osób, do których się zwracamy, oraz norm poprawnościowych obowiązujących w danym języku. Tak jak ubieramy się odpowiednio do okazji — wizytowo, sportowo, elegancko, roboczo lub swobodnie — tak nasze wypowiedzi zmieniają się stosownie do sytuacji i w obecności różnych osób. Człowiek o wysokiej kulturze językowej ma znacząco większą świadomość tych zależności, a także językowych rygorów (normy i błędu) i stylistycznych niuansów, potrafi też z większą łatwością dopasowywać swoje wypowiedzi do warunków, w których je formułuje, i do osób, z którymi się komunikuje.
Dlaczego kultura języka jest tak ważna? Mówimy nie po to, by mówić, lecz by inni nas rozumieli. Kultura języka jest ważna z uwagi na funkcje, jakie spełnia język — służy on nam do porozumiewania się z innymi ludźmi, zarówno do przekazywania informacji o rzeczywistości, jak do wyrażania siebie, a jest teoretycznie najbardziej skutecznym narzędziem służącym porozumieniu. Niestety nieidealnym, jak wszystko w życiu, i jako narzędzie nieidealne może prowadzić do rozmaitych zakłóceń komunikacyjnych. Jeśli te zakłócenia nie są wielkie, a na domiar dysponujemy dodatkowymi informacjami, takimi jak mowa ciała, ton głosu, możemy na bieżąco weryfikować skuteczność naszych werbalnych starań. Dopytać, o co chodzi rozmówcy, jak rozumie niejasne dla nas słowo, którego użył, dookreślić własną wypowiedź. Z mimiki rozmówców, z dyskretnych poruszeń ich ciała możemy wnioskować, w którym momencie i co nie zadziałało zgodnie z naszym zamysłem. Gorzej, gdy rozmówców dzielą kilometry, a komunikacja odbywa się za pośrednictwem papieru czy internetu. Dlatego staranność w formułowaniu wypowiedzi jest istotna, by to, co mówimy, było możliwie jednoznaczne. Jakiś margines błędu zawsze zostaje, ale powinniśmy go minimalizować, budując wypowiedzi logiczne i poprawne.
Pani doktor, wydaje się, że często oceniamy nieznajomych ludzi właśnie po ich sposobie wypowiadania się. Czy w słowach: „Pokaż mi, jak mówisz, a powiem ci, kim jesteś”, rzeczywiście tkwi ziarno prawdy? O tak! Bardzo ważna jest świadomość tego, że nasze wypowiedzi nas (mimowolnie) charakteryzują, są naszą wizytówką, świadectwem osobowości, kultury, sprawności intelektualnej. Na podstawie tego, jak mówimy i co mówimy, inni wiedzą, kim jesteśmy. To ważne, żeby zdawać sobie sprawę z tego, że sposób mówienia określa mówiącego nierzadko bardziej niżby sobie tego życzył, zdradzając nie tylko jego ignorancję lub przeciwnie — szerokie horyzonty, ale cechy osobowości i intelektualne — np. infantylizm, naiwność, nierozgarnięcie, poczucie humoru (lub jego brak), a także przynależność społeczną czy etniczną.
Mówiła Pani o konieczności dostosowania swoich wypowiedzi do okoliczności oraz adresata. Czy może Pani podać jakiś przykład? Dobrym przykładem zróżnicowania językowych form odpowiednio do okoliczności jest forma WITAM, nie zawsze stosowna przy powitaniu, a powszechnie w tej funkcji nadużywana przez Polaków, prawdopodobnie za przykładem pracowników banków i handlowców, usiłujących pozorami zażyłości tworzyć grunt pod korzystne dla siebie umowy z klientami. Wyobraźmy sobie, że jako szeregowy pracownik dużej korporacji musimy spotkać się z jej prezesem, którego widujemy jedynie przelotnie na korytarzach i nie mamy z nim żadnych bliższych kontaktów. Wchodząc do jego gabinetu nie powitamy go poufale: „Witam, panie prezesie” (ani „cześć”, „serwus” czy „siema”, „siemanko”), a jedynie „dzień dobry” lub „dobry wieczór”, odpowiednio do pory dnia. Spotkawszy znajomego na spacerze (oczywiście zależnie od stopnia zażyłości z nim), powitamy go spontanicznym: „witaj”, „hejka”, „hallo” czy „jak leci?”, ale na powitanie ledwie znanej osoby znów użyjemy formy oficjalnej: „Dzień dobry”.
Kiedy możemy przypisać komuś brak kultury językowej? O braku kultury językowej świadczy zarówno niedostosowanie wypowiedzi do warunków (bardziej bądź mniej sformalizowanych) i do osób, z którymi obcujemy, jak też błędy językowe. Żeby nie popełniać gaf i niestosowności, musimy brać pod uwagę i sytuację, i odbiorcę, pamiętając, że bezbłędność choć pożądana, jest w istocie nieosiągalna. Pojedyncze usterki (składniowe, fleksyjne, frazeologiczne etc.) są naturalną konsekwencją społecznej aktywności, możliwego zdenerwowania, czynników rozpraszających, które w czasie formułowania wypowiedzi przekierowują naszą uwagę na coraz to nowe obiekty i sprawiają, że początek zdania może się składnie nie ułożyć z jego zakończeniem. To nie powód do wstydu. Ważna jest samodyscyplina w unikaniu błędnych form. Gdy już poznamy właściwe — dbajmy, by te właśnie stosować. Dbałość o językową poprawność jest współczesną formą patriotyzmu.
Jakie błędy językowe rażą Panią najbardziej? Proszę o kilka przykładów. ,,Ja rozumię, ja umię”, brrrr. ROZUMIEM i UMIEM – wyłącznie tak jest poprawnie. ,,Te żelazko, te jajko” – choć zaimek wskazujący rodzaju nijakiego(l.poj.) jest jeden:TO(!). ,,Wydaje się być”, choć przecież albo coś WYDAJE SIĘ jakieś, albo JEST jakieś; wydaje się oczywiste lub jest oczywiste. ,,Moja osoba” też mnie irytuje ( ,,Jeśli chodzi o moją osobę”).To jakiś stworek, którego ludzie wyprowadzają z siebie? I jeszcze monolog, w którym każde zdanie lub sekwencja zdań kończy się pytaniem do adresata:,,tak?”, i ,,wysyłać mejla, SMS-a” mnie porusza, bo LISTA nie wysyła nikt, więc dlaczego mejlA czy SMS-A? Oto MOJA czarna lista manier językowych i błędów. Oczywiście jest tych irytujących nadużyć znacznie więcej. Niestety. Sama też nie jestem od nich wolna. Dziękuję za rozmowę. I ja dziękuję.