Od początku tego roku przy ul. Wałowej 46 są dwa domy dziecka. To Dom dla Dzieci i Młodzieży im. Św. Brata Alberta oraz Dom dla Dzieci i Młodzieży im. Św. Jana Pawła II. Oba sierocińce mają ten sam organ prowadzący i jedną administrację. Ta ostatnio musiała się zmierzyć z niemiłą niespodzianką.
Można powiedzieć, że poza nazewnictwem w „Ochronce” nic się nie zmieniło. Wyodrębnienie dwóch placówek z jednego domu dziecka wynika z noweli ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Ta nowela zakłada funkcjonowanie małych ośrodków opiekuńczych dla dzieci opuszczonych. Stąd wynikła potrzeba podzielenia dotychczasowej placówki. W dalszym ciągu tym, co funkcjonuje w „Ochronce” opiekuje się stalowowolskie koło Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta, a dyrektorem jest Anna Miller.
Dyrektor domów dziecka przy ul. Wałowej interweniowała ostatnio u policjantów. A to za przyczyną fałszywej wolontariuszki, która zbierała w Stalowej Woli datki na „Ochronkę”. Młoda kobieta z identyfikatorem odwiedzała mieszkania i sklepy, i niestety, udawało się jej poruszyć serca stalowowolan. No bo któż by nie dał na „Ochronkę”? Tymczasem, jak wyjaśnia dyr. Miller, „Ochronka” ma już inną nazwę, co wyjaśniliśmy wyżej, a poza tym Towarzystwo Albertyńskie nigdy nie zbierało ofiar na swoich podopiecznych po domach. Jedyna publiczną zbiórką na cele statutowe Towarzystwa Św. Brata Alberta jest ta prowadzona we Wszystkich Świętych na cmentarzach.
„Ochronka” ma swoją bogatą historię, bowiem dom przy ul. Wałowej pod koniec XIX w. ufundowało hrabiostwo Ressquiere, z przeznaczeniem małego dworku na Pławie dla sióstr zakonnych. Zakonnice w 1935 r. urządziły u siebie przedszkole. Przetrwało ono wojnę, ale w 1962 r. komuna wyrzuciła siostry ze swej posiadłości. Kościół odzyskał ją dopiero na początku III RP i pod koniec 1992 r. zaczął w nim działać albertyński sierociniec.
jc