Gdyby znali imię kota…

Prezydent Lucjusz Nadbereżny zapowiedział, że jego urząd udostępni Poczcie Polskiej dane osobowe wyborców ze Stalowej Woli. Wywołał w tym burzę w środowisku samorządowców, którzy do tej pory w miarę solidarnie opierali się dyktatowi wyborczemu min. Sasina. Niestety, niedzielnym wpisem na Twitterze wywołał też burzę wśród internautów, którzy w większości  – co tu dużo mówić – nie zostawiają na włodarzu SW suchej nitki, a przy tym obrywa się całemu miastu.

Czy musiał? Prezydent Nadbereżny mógł udostępnić operatorowi pocztowemu dane wyborców, choć nie do końca wiadomo, czy nie naraziłby się tym na późniejszą odpowiedzialność. Zdania co do poprawności prawnej ujawniania Poczcie najbardziej do tej pory skrywanych danych obywateli RP są podzielone. Sternik stalowowolskiego magistratu idąc po linii swojej partii zapewne i tak poszedłby na rękę Poczcie, ale ze swej decyzji zrobił show. „Samorząd Stalowej Woli przekaże zgodnie z prawem rejestr wyborców do operatora pocztowego – w imieniu całego samorządu przemówił w niedzielne popołudnie na swojej oficjalnej stronie. – Wniosek Poczty Polskiej spełnia wymogi ustawy obowiązującej od 18 kwietnia. Decyzja zapadła po pozytywnej opinii PKW oraz UODO. Kategorycznie sprzeciwiam się anarchii i destabilizacji. Konstytucja!”.

Powołując się na Państwową Komisję Wyborczą prezydent Nadbereżny mógł mieć na uwadze opinię jej szefa Sylwestra Marciniaka, który w piśmie do komisarzy wyborczych wyjaśniał, że „Poczta Polska może otrzymać dane ze spisu wyborców, jeżeli są one potrzebne w celu wykonania obowiązków nałożonych przez administrację rządową”. Jan Nowak, prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych potwierdził opinię Marciniaka i to są te dwa akty, na które powołał się Lucjusz Nadbereżny. Nad przytoczoną przez prezydenta Stalowej Woli opinią toczą się nadal debaty w parlamencie i chociażby Związek Miast Polskich przestrzegł przed powoływaniem się na nią. „Tylko akty normatywne o charakterze powszechnie obowiązującym prawidłowo ogłoszone stanowić mogą podstawę działań organów władzy publicznej. W konsekwencji brak jest podstaw do przekazania Poczcie Polskiej S.A. danych związanych z przeprowadzeniem wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej w trybie korespondencyjnym w sytuacji, w której tryb ten został zawieszony na czas trwania epidemii. Dodatkowo zakres żądanych danych jest niewspółmierny do zadań ciążących na Poczcie Polskiej S.A. na podstawie obecnie obowiązujących przepisów Kodeksu wyborczego” – czytamy w stanowisku ZMP.

Zwał jak zwał, włodarz Stalowej Woli swoim wpisem wywołał burzę. Zadziwiająco delikatnie do wpisu Nadbereżnego odniósł się pos. Michał Szczerba, który tylko uprzejmie ostrzegł prezydenta SW, że gdy ten przekaże Poczcie Polskiej spis wyborców to złamie prawo. Inni internauci nie są już takimi dżentelmenami i najdelikatniej mówiąc wlewają całą Stalową Wolę do jednej wielkiej maszynki wyborczej PIS. „W Stalowej Woli jakby znali imię kota Kaczyńskiego, to by na niego zagłosowali” – pisze Ade. Polityczną demonstracją Nadbereżnego, który przypomnijmy „sprzeciwia się anarchii i destabilizacji” powołując się przy tym na Konstytucję RP, są zadziwieni inni samorządowcy z Podkarpacia. Przypominamy tylko, że m.in. Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, Dariusz Bożek, prezydent Tarnobrzega i Wojciech Bakun, prezydent Przemyśla zapowiedzieli, że na temat udostępniania danych wyborców z Pocztą Polską nie będą rozmawiać, do czasu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości prawnych.

JC