Koronawirus wypłynął ze szpitala.

Stało się to, co wielu wieszczyło. Koronawirusa nie udało się utrzymać przy jednej osobie w szpitalu. Zakażony nim jest były pacjent oddziału wewnętrznego, który w stalowowolskiej lecznicy przebywał ok. tygodnia. Ze szpitala został pechowo wypisany w piątek rano, krótko przed tym, gdy do szpitala dotarła informacja, że jedna z pielęgniarek jest zakażona SARS-CoV-2.

Starszy mężczyzna przebywał na „wewnętrznym” z pasmem wielu dolegliwości. Życie go nie oszczędzało, jest inwalidą z amputowanymi kończynami. W szpitalu miał swoje dolegliwości podleczyć i tak się stało. Stało się jednak i tak, że rodzina nie była w stanie się nim zaopiekować. Pracownik socjalny znalazł więc dla starszego pana miejsce w Domu Pomocy Społecznej, gdzie prosto ze szpitala został przewieziony. Niedługo później rozeszła się wieść, że na oddziale, na którym przebywał obecny pensjonariusz DPS, pracowała pielęgniarka chora na COVID-19. Sanepid zarządził badanie na obecność koronawirusa kadry oddz. wewnętrznego oraz pacjentów, z którymi kontakt miała zakażona pielęgniarka. W tym byłych pacjentów. Mężczyźnie z DPS zrobiono testy i w poniedziałek przyszedł wynik pozytywny. Chory leży w izolatce. Izolowani zostali też pracownicy DPS, którzy mieli kontakt z chorym. Ten krąg może być ograniczony, gdyż przywieziony ze szpitala pacjent miał symptomy groźnej choroby. Dziwne, że zauważono to w DPS, a nie w szpitalu. Dostęp do zakażonego koronawirusem podopiecznego miało niewielu z pracowników DPS, wyposażonych przy tym w niezbędne środki ochrony osobistej. Mimo to, duża  grupa pracowników została objęta kwarantanną. By nie poszerzać kręgu osób zagrożonych zakażeniem, kwarantannę będą prawdopodobnie przechodzić w odizolowanej części DPS. Większości pracownikom Domu im. J. Gawła zrobiono testy na obecność koronawirusa. DPS został oczywiście zamknięty.

JC

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.