Lokatorzy lepsi i gorsi?

Nie wszyscy mieszkańcy Stalowej Woli w czasie zarazy czują się jednako bezpiecznie. Jednym lokatorom mieszkań w budynkach wielorodzinnych zarządca regularnie odkaża tzw. miejsca wspólne; inni z zazdrością tylko się tym operacjom przyglądają. Czy warto na bezpieczeństwie oszczędzać?

Odgórne apele o pozostawaniu w mieszkaniach nie zamkną wszystkich w czterech ścianach, bo wyjść trzeba chociażby po chleb. Po chleb wychodzą zdrowi, chorzy i potencjalnie chorzy. Zakrycie ust coś tam daje, ale nie chroni całkowicie przed zakażeniem. W tym groźnym koronawirusem. Miasto dezynfekuje ulice, autobusy i przystanki. Tymczasem w blokach, które dominują w krajobrazie Stalowej Woli jest z tym różnie. A to przecież na klatce schodowej czy w windzie najłatwiej zakazić się patogenem. Te przestrzenie muszą być utrzymywane w nienagannej czystości. To jednak zależy wyłącznie od zarządców budynków, bo nie ma przepisów regulujących sferę ochrony sanitarnej. Wiadomo tylko, że obecnie ma być ona utrzymywana na podwyższonym poziomie. Co to znaczy? – Możemy jedynie rekomendować, żeby zarządcy budynków przynajmniej raz dziennie dezynfekowali takie powierzchnie jak poręcze, domofony czy windy – mówi rzecznik Państwowego Inspektora Sanitarnego. Czy ktoś spotyka codziennie osobę z administracji odkażającą poręcze na klatce schodowej?

Trzeba przyznać, że poziom sanitarny w swoich blokach – i nie tylko – podniósł Miejski Zakład Budynków. Regularnie dezynfekuje klatki schodowe w zarządzanych przez siebie blokach, odkaża odpłatnie wszystkie inne przestrzenie, gdy tylko ktoś o to się zwróci. Jednak o taką usługę zwracają się do MZB tylko niektórzy zarządcy bloków. Zapytaliśmy obie stalowowolskie spółdzielnie mieszkaniowe, jak sobie radzą z higieną w czasie pandemii. Ze Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego nie dostaliśmy odpowiedzi. W imieniu drugiej spółdzielni odpowiedziała Elżbieta Szypuła: – Spółdzielnia Mieszkaniowa raz dziennie dokonuje dezynfekcji klamek drzwi wejściowych do klatek, wiatrołapów, domofonów, przycisków kaset wywołania dźwigów oraz uchwytów drzwi do kabin dźwigowych. Dezynfekcję klatek schodowych wykonuje się jedynie w przypadku zgłoszenia przez Sanepid takiej potrzeby.

Taka powierzchowna dezynfekcja wydaje się być wystarczająca, bo lokatorzy rzadko interweniują w Sanepidzie. Zdrowiej czują się jednak ci z zasobów MZB, bo co innego jak w nocy przyjdzie „kosmita” w kombinezonie od stóp do głowy i spryska czymś całą klatkę, a całkiem co innego, jak rano w klatce pojawi się pani ze ściereczką, którą przejedzie poręcz. Ponieważ nie można zarządcy domu nakazać grubsze odkażanie klatek schodowych, Sanepid zachęca do ich dokładnego i częstego wietrzenia. Słaba cyrkulacja powietrza powoduje, że czynniki chorobotwórcze pozostają w pomieszczeniach i osiadają na różnych powierzchniach. Czasami zarazę z klatki schodowej można najzwyczajniej wywiać.

JC