„Oratorium o Męczennikach Sandomierskich”, czyli niezwykłe widowisko muzyczne, które odbyło się 1 grudnia w Miejskim Domu Kultury, przybliżyło dzieje męczeństwa Sandomierza i ojców dominikanów, którzy zginęli podczas najazdu Tatarów w 1260 r. Organizatorami wydarzenia byli ks. bp Krzysztof Nitkiewicz Biskup Diecezji Sandomierskiej oraz Lucjusz Nadbereżny prezydent miasta Stalowej Woli.
Licznie przybyli na oratorium mieszkańcy Stalowej Woli mieli szansę zatrzymać się, poprzez piękną muzykę i oszczędne słowo, nad niektórymi chwilami historii tej ziemi.
– Męczennicy sandomierscy w chwili najwyższej próby nie wyrzekli się wiary i wartości. To dla nas lekcja i potrzeba spojrzenia na to, kim jesteśmy, jako mieszkańcy tej ziemi. Dzisiaj często chcemy odwracać wzrok od słów takich jak: męczeństwo, poświęcenie, heroizm, odwaga, zamieniając je w kompromis, pragmatyzm, konformizm, poprawność polityczną – mówił podczas uroczystości Lucjusz Nadbereżny prezydent miasta Stalowej Woli.
– Dzisiejsze spotkanie budzi wiele refleksji. Pierwsza z nich odnosi się do prześladowania chrześcijan. Widzimy nasz świat i świat, gdzie toczy się ofensywa przeciwko ISIS, lecz giną tam również niewinni ludzie. Musimy być razem z nimi. Wystarczy mały, codzienny krok, żeby pokazać naszą solidarność. Dzisiaj rozpoczął się adwent, który jest czasem wyciszenia, milczenia. Jednak milczenie nie polega na tym, że nie będziemy niczego słyszeć. Milczenie to był właśnie dzisiejszy koncert, gdyż w takiej ciszy, która jest nasycona śpiewem, grą instrumentów, uczestnictwem chóru, przemawia Pan Bóg – mówił ks. bp Krzysztof Nitkiewicz Biskup Diecezji Sandomierskiej.
WZRUSZAJĄCE ORATORIUM
Libretto pod tytułem „Dojrzewanie drzewa, witraż wiernością malowany”, które posłużyło do skomponowania oratorium, napisał ks. Krzysztof Lechowicz, poeta i proboszcz parafii Strzegom. Skomponowania muzyki do oratorium podjęli się kompozytorzy Piotr Pałka i Hubert Kowalski, którzy pokierowali również chórem i orkiestrą złożoną z blisko 150 chórzystów, muzyków oraz solistów.
Niecodzienny chór tworzyły osoby z kilku grup działających w Diecezji Sandomierskiej, członkowie chóru Voce Angeli z Krakowa oraz Warszawskiego Chóru Papieskiego im. Jana Pawła II. Oprawę muzyczną zapewnili muzycy z Orkiestry ICON. Partie solowe wykonali: Joanna Klin (sopran), Aleksandra Gudzio (alt), Rafał Maciejewski (tenor) i Marcin Wasilewski-Kruk (bas), zaś w rolę narratora wcielił się Piotr Piecha.
HISTORIA MĘCZENNIKÓW SANDOMIERSKICH
Zimą, na przełomie 1259 i 1260 r. spadł na ziemię sandomierską straszliwy najazd tatarski. Ordyńcy pod wodzą Nogaja i Burundaja wraz ze wspierającymi ich siłami litewskimi i ruskimi, po zdobyciu, splądrowaniu i rzezi Zawichostu podeszli pod Sandomierz na początku 1260 r. Przerażeni mieszczanie na czele z kasztelanem Krempą ukryli się na obwarowanych wzgórzach miejskich – katedralnym i zamkowym, które w tamtym czasie były połączone drewnianym mostem. Pierwszymi ofiarami najazdu padły odsłonięte podgrodzia. Między innymi to, które rozpościerało się między kościołami św. Jakuba i św. Pawła, tam gdzie dawniej lokowana była osada sandomierska. Do dziś stojący kościół św. Jakuba pamięta tamte straszne chwile. Już w przeddzień najazdu, wszyscy, którzy nie uciekli z podgrodzia, a schronili się zapewne w gościnnych murach dominikańskiego kościoła mogli spodziewać się najgorszego. Przeor Sadok i 49 jego towarzyszy dominikanów pozostali w murach klasztoru.
Legenda podaje, że przepowiednia ich męczeńskiej śmierci pojawiła się w tajemniczy sposób w odczytywanej co wieczór księdze „Martyrologium Romanum”, opisującej wspomnienia świętych męczenników. Wylękniony lektor miał odczytać głośno napisane palcem Bożym złote litery: „Jutro w Sandomierzu wspomnienie 49 męczenników dominikańskich”. Zakonnicy, zagrzewani przez przeora Sadoka, odbyli spowiedź i przygotowali się na śmierć. Nazajutrz do kościoła wpadli Tatarzy i bestialsko wymordowali dominikanów śpiewających pieśń „Salve Regina”. Jeden tylko w obawie przed śmiercią schronił się na chórze. Widząc chwalebne męczeństwo braci zawstydził się, zszedł na dół i także poniósł śmierć, jednak nie zaliczono go do grona błogosławionych.
Podobny dominikanom los podzielili błogosławieni męczennicy – mieszkańcy Sandomierza. Zostali oni zamknięci w obleganym przez Tatarów mieście. Różne źródła podają rozmaite wersje tamtych tragicznych wydarzeń z 1260 r. Na pewno w czasie obrony grodu poległ dzielny Krempa. Mówi się też o pożarze, który rozgorzał na wzgórzu katedralnym, czy to z powodu rozpaczliwego podpalenia czy też z powodu płonących pocisków miotanych przez napastników. Ludzie w panice uciekali na wzgórze zamkowe po drewnianym moście, który zawalił się pod ciężarem tłumu. Do stłoczonych w grodzie mieszkańców pozbawionych nadziei, na odsiecz przyszło od napastników poselstwo. Posłowie zaręczali, że za dobrowolne poddanie grodu ocalą życie jego mieszkańcy. W końcu za namową parlamentariuszy bramę otwarto i bezbronni sandomierzanie wyszli ku napastnikom w liturgicznej procesji. Zostali jednak zdradziecko pojmani i powiązani w kilkuosobowych grupkach, spędzili około dwóch dni pod gołym niebem na sandomierskich błoniach. Po tym czasie Tatarzy dokonali selekcji – zdrowszych i młodszych zabrali w jasyr, a resztę wycięli w pień wrzucając ciała do Wisły, która w ten dzień napełniła się krwią męczenników.
Źródło: UM Stalowa Wola