Andrzej Szlęzak
Znajomy radny Rady Miejskiej przekazał mi informację z danymi o sytuacji Stalowej Woli. Dane przygotowała firma zewnętrzna w porozumieniu z władzami miasta. Po zapoznaniu się z nimi miałem odczucia słodko – gorzkie. Słodkie, ponieważ z danych ewidentnie wynika, że Stalowa Wola w latach 2014 – 2018 w porównaniu z czasami moich rządów nie zrobiła nawet małego kroku do przodu w rozwoju gospodarczym, a przecież były to lata wyjątkowej koniunktury gospodarczej. Gorzkie, ponieważ to zapowiedź schyłku autentycznego samorządu i raczej nieuchronnej degradacji Stalowej Woli.
Istota samorządu polega na tym, że lokalna wspólnota, tworząca samorząd, własnymi siłami rozwiązuje jak najwięcej problemów i zdobywa środki na swój rozwój. To w Polsce po 1989 roku funkcjonowało i pozwoliło zrobić polskiej prowincji cywilizacyjny skok. Jednak nigdy żaden rząd ani partia polityczna nie rozumiał tej zależności, że im więcej samorządy mają swobody w tym im więcej mają do dyspozycji swoich pieniędzy, tym państwo rozwija się szybciej.
Obecnie na obumieranie samorządów i samej idei samorządności składają coraz większe problemy ekonomiczne wywołane przez epidemię i raczej świadoma polityka rządzącego PiS-u. Wyraźnie widać, że PiS zmierza do upaństwowienia czego się da. Dotyczy to choćby kół gospodyń wiejskich. Dotychczas były to autentyczne organizacje samorządowe. Finansowały się same z pomocą władz gminnych. Teraz rząd PiS-u postanowił dofinansować KGW z budżetu państwa. Już widać, że nie chodziło o wzmocnienie samorządności. KGW owszem, dostają pieniądze, ale płacą polityczny haracz. Znam taką sytuację, że gospodynie dostały “sugestię”, że mają wziąć udział w imprezach wyborczych Andrzeja Dudy. Jedne same chciały, inne zagryzały zębami ze złości, ale perspektywa utraty dofinansowania okazywała się ostatecznie przekonującym argumentem.
Inna forma działań zmierzających do upaństwowienia, to wykorzystywanie zadłużenia samorządów i ich jednostek organizacyjnych. Na przykład jakaś samorządowa spółka jest zadłużona na tyle, że bank prywatny nie chce jej kredytować. Wtedy bank państwowy da albo jakaś państwowa agencja, niby to ratując spółkę przed bankructwem. Jednak warunek jest taki, że pożyczka obwarowana jest przejęciem określonej liczby udziałów. Z czasem okaże się, że spółka już nie jest komunalna, ale państwowa. Ministrowie z rządów PiS-u lubią pokazywać się w otoczeniu wójtów, burmistrzów i prezydentów, gdy przekazują pieniądze z budżetu centralnego na drogi, samochody strażackie itp. Ma to świadczyć, że wszechmogący rząd wspiera cherlawe samorządy. Opinia publiczna się na to nabiera, a i coraz więcej samorządowców zaczyna w to wierzyć. Tymczasem samorządy nie mają odwagi pokazać kwot, które winien im rząd na przykład z tytułu za niskiej subwencji oświatowej albo niedofinansowania zadań, które zlecił, ale na ich realizację dał za mało pieniędzy. W takim osłabianiu sytuacji samorządów i skazywaniu ich na łaskę rządu odznacza się nie tylko PiS.
PSL lansuje postulat, by emerytur nie opodatkowywać. Zgadzam się z tym, ponieważ uważam, że pieniądze raz opodatkowane nie powinny być opodatkowane powtórnie, a przecież pieniądze na emerytury zostały już opodatkowane. Jednak ta sprawa ma głębszy problem. Wiadomo, że samorządy mają udział w podatku dochodowym. Nie słyszałem, żeby autorzy pomysłu o nieopodatkowywaniu emerytur powiedzieli jak zrekompensować tę stratę samorządom. Jakie to może mieć skutki pokażę na przykładzie Stalowej Woli i mojej mamy. W Stalowej Woli obecnie mieszka kilkanaście tysięcy emerytów. Przyjąłem, że średnio otrzymują emeryturę w wysokości, jak moja mama, czyli około dwa tysiące złotych. Pomnożyłem wysokość podatku płaconego przez moją mamę przez liczbę emerytów i to przez procent udziału, jaki w tym podatku ma samorząd. Jest to około 37%. Wyszła mi kwota około kilkunastu milionów złotych. Uważam, że to dla Stalowej Woli bardzo dużo. Jeszcze więcej będzie to dla samorządów, w których emeryci stanowią szybko rosnącą grupę, a takich jest coraz więcej, zwłaszcza wśród gmin wiejskich. Fakt, że emeryci przez to będą mieć więcej w kieszeni w ograniczonym zakresie wpłynie na poprawę sytuacji samorządów. Ten mechanizm już działa w innych sytuacjach, ale w przypadku emerytur miałby szczególnie niszczące działanie.
Równie smutną rzeczą jest, że jak już wspomniałem, coraz więcej wójtów, burmistrzów, a nawet prezydentów (zwłaszcza miast średniej wielkości) uznaje, że metodą na funkcjonowanie i rozwój samorządów jest wieszanie się na klamkach rządowych gabinetów. Wychodzi z tego, że albo unijna dotacja, albo państwowa plus kredyt stają się metodą na finansowanie samorządów. To bardzo ułatwi upaństwowienie. Smutne to, ale wracamy z samorządnością do czasów PRL-u. Czyli samorządów faktycznie nie będzie. Będą z nazwy.
A Państwo dostrzegacie groźbę upaństwowienia czego się da?
ludu pracujacy stolicy dostrzegamy
sluzymy na piastowskiej ziemi sandomierskiej