Okiem byłego prezydenta: W gruncie rzeczy i PiS, i PO mogą być zadowolone.

Andrzej Szlęzak

I po wyborach. W czasach PRL-u w takich sytuacjach pytano jak teraz będzie? Odpowiadano, że będzie, jak było tylko bardziej. Spodziewałem się, że będzie wyrównana rywalizacja ze wskazaniem na Andrzeja Dudę. Tylko przez chwilę sądziłem, że może jednak wygra Rafał Trzaskowski. W gruncie rzeczy i PiS, i PO mogą być zadowolone. Satysfakcja PiS-u jest oczywista. Satysfakcja PO polega na tym, że po tych wyborach nie ma PSL-u, nie ma lewicy i Platforma stała się praktycznie jedyną siłą opozycyjną. Kwestia “Konfederacji” jest innego rodzaju.

Pod względem polskiego interesu narodowego stało się źle. Szereg razy pisałem już, że ani PiS, ani PO tego interesu nie reprezentują. Krótki rzut na to, jak ten interes sobie wyobrażam. Odnośnie położenia międzypaństwowego, to polski interes narodowy realizuje się, gdy Polska rozwija swój potencjał, będąc państwem w miarę niezależnym od sił zewnętrznych. Tak obecnie nie jest. Co więcej, Polska nie jest państwem niepodległym, a zależność od sił zewnętrznych pogłębia się. Obecnie dzieje się tak głównie przez politykę rządzącego PiS-u. Można mówić wręcz o schemacie międzypaństwowego położenia Polski, w którym powstaje koniunktura na odzyskanie choć względnej niezależności. W 1918 roku była to jednoczesna klęska Rosji i Niemiec i ta zależność się powtarza. W 1989 roku pojawiła się szansa na odzyskanie niezależności, ponieważ rozpadł się Związek Sowiecki, a Niemcy były podzielone i związane układami międzypaństwowymi. Żeby Polska ponownie mogła odzyskać niezależność ponownie potrzeba osłabienia Rosji i Niemiec. Takie procesy widać, ale kiedy się skumulują i wybuchną? Co w takim razie powinna robić Polska? Oczywiście czekać na taką koniunkturę, jak w 1918 i w 1989 roku, balansować między Wschodem i Zachodem i budować swój potencjał. Niestety kolejne rządy od 1989 robią coś odwrotnego. Coraz większe uzależnienie od struktur politycznych, gospodarczych i militarnych Zachodu, co w przypadku rządu PiS-u przyjęło już kuriozalne rozmiary. W tej sferze polityka PO w małym stopniu różni się od rządów PiS-u.

W polityce wewnętrznej w polskim interesie narodowym powinien funkcjonować podobny schemat. Jeśli dominują dwie siły, prowadzące politykę niezgodną z tym interesem, to polityka wyrażająca polski interes narodowy powinna, na ile może i potrafi, balansować i budować swój potencjał. To trochę jak polityka brytyjska w XVIII i XIX wieku, dążąca do tego, by nikt w Europie nie zdobył supremacji. W polskim interesie narodowym leży, by żadne z dominujących ugrupowań nie zdobyło zbyt dużej władzy, ponieważ dotychczas kończyło się to mniejszym lub większym dewastowaniem struktur państwa, czyli osłabianiem, a nie budowaniem jego potencjału. Głównie z tego powodu w polskim interesie narodowym leżało, by wybory wygrał Trzaskowski. Stało się inaczej.

Wybory pokazały po raz kolejny pogłębiający się rozpad wspólnoty narodowej Polaków. Ten podział widać głównie na linii duże miasta – prowincja. Mimo wygranych wyborów przez reprezentanta prowincji, to jednak procesy gospodarcze i społeczne pokazują, że to strona dużych miast zyskuje przewagę. Uważałem i uważam, że ostoją polskości są mniejsze ośrodki. Muszę jednak poczynić zastrzeżenie. Jeśli ma to być polskość w stylu pisowskim, czyli katolicyzm na zewnątrz dewocyjny i klerykalny, a wewnątrz intelektualnie i moralnie byle jaki, plus oparty na nim patriotyzm, politycznie bezmyślny i powierzchowny jak katolicyzm, gdzie dominuje wyobrażenie Polski, jako państwa rozdającego świadczenia socjalne, to polskość nie ma szans. Przegrywa i przegrywać będzie. W tych procesach widzę sens minionych wyborów.

Cóż zatem zostało dla takich, jak ja, którzy wbrew wszystkiemu jeszcze wierzą w sens pracy dla polskiego interesu narodowego? Niestety, ta formuła dzielenia się przemyśleniami źle traktuje dłuższe teksty, zatem o tym następnym razem.

A jak Państwo postrzegacie sens tych wyborów?

Andrzej Szlęzak – polski samorządowiec, w latach 2002–2014 prezydent Stalowej Woli