Wszystkie szkoły w pow. stalowowolskim są gotowe do rozpoczęcia roku szkolnego 2020/21 w trybie tradycyjnym. Pełna mobilizacja jest też w Sanepidzie, bo to dla tej powiatowej jednostki czas od 1 września będzie wielkim sprawdzianem, kto wie, czy nie większym niż dla szkół. W magazynach na uczniów czekają maseczki i środki do dezynfekcji rąk.
– Jesteśmy przygotowani pod każdym względem – prezydent Lucjusz Nadbereżny odważnie zgłasza gotowość do otwarcia szkół miejskich. Będą otwarte i to w stopniu dotychczas niespotykanym. Wytyczne z resortu oświaty jasno mówią, żeby w szkołach otwierać jak najwięcej drzwi, co ma zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa, który paraliżuje świat. Ministerstwo Oświaty zabrania wręcz organizowania nauki w szkołach na dwie zmiany. W takim wariancie przestrzeń szkolna byłaby luźniejsza, ale nauczyciele mogliby domagać się zapłaty za nadgodziny i to wydaje się dla rządu nie do przeskoczenia. Inne zalecenia Min. Edukacji Narodowej są proste. Uczniowie maseczki zakładać będą tylko wychodząc z klasy, ale na lekcjach twarze będą mieli odkryte. Całą organizację nauki w szkołach resort min. Piontkowskiego zwalił na dyrektorów i to od ich pomysłowości i zaradności zależy, czy po 1 września liczba zakażeń nie podskoczy. Tak więc uczniowie będą wpuszczani do szkół różnymi drzwiami i o różnej porze. Przerwy między lekcjami będą wyznaczane o różnych porach, dla różnych klas, by nie było ścisku na korytarzach i kolejek w ubikacjach. Powszechnie została przyjęta zasada, że to nauczyciel przychodzi do klasy, a nie klasa do jego pracowni. To ostatnie jest łatwe do zrealizowania w szkołach podstawowych, ale zdecydowanie trudniejsze w średnich, zwłaszcza zawodowych. Bo komputerów z pracowni informatyki nikt nie wyniesie, a informatyka jest w każdym programie nauczania. W takiej sytuacji pracownie specjalistyczne będą częściej dezynfekowane. Specjalnie potraktowane zostaną zajęcia z wychowania fizycznego, bo MEN zaleca, by te odbywały się na boiskach, a tylko w ostateczności w salach gimnastycznych. A nie każda szkoła ma orlika i nie każda dużą salę gimnastyczną. W czasie deszczów i zimy wrócą zajęcia na korytarzach? Pewnie tak, ale wtedy cała antypandemiczna logistyka weźmie w łeb. – Duża doza optymizmu ma wyprzeć koronawirusa ze szkół – smutno zauważa dyrektor jednej ze szkół. – Bo rząd boi się wesel na 150 gości, a szkół z czterokrotnie większą ilością uczniów już nie. Wygląda to tak jakby w MEN za organizację roku szkolnego wzięto się na tydzień przed.
Optymizmu nie brakuje staroście stalowowolskiemu. – Dostaliśmy wystarczające zapasy środków do dezynfekcji rąk i maseczek – mówi Janusz Zarzeczny, nauczyciel z wykształcenia. W magazynach starostwa są jeszcze zapasy płynów i maseczek, gdyby którejś szkole zabrakło tych z przydziału rządowego. Starostwo zorganizowało kilka spotkań z inspektorami Sanepidu, bo to od tej Stacji wiele będzie zależeć. Każdy przypadek podejrzenia o zachorowanie na COVID-19 musi być zgłaszany właśnie do Sanepidu, którego inspektor wypowie się w kwestii środków zapobiegawczych. Inspektorzy sanepidu będą też decydować o ewentualnym wprowadzeniu nauczania hybrydowego, gdyby – odpukać! – zaraza wdarła się do jakiejś klasy czy szkoły. I tu kolejna uwaga ze strony ciała pedagogicznego, że Sanepid może być zasypany prośbami o sprawdzenie takiego czy innego przypadku.
Już samo rozpoczęcie roku szkolnego będzie ciekawe. W żadnej szkole nie będzie uroczystych akademii. – Uczniowie przywitają nowy rok szkolny w swoich klasach, a do sali gimnastycznej na pasowanie będą wpuszczani tylko uczniowie klas pierwszych i po przerwach potrzebnych na dezynfekcję – mówi Elżbieta Sudoł-Wasyliszyn, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej Nr 3 w Stalowej Woli. W „Trójce” nowy rok powita 600 uczniów. W przeddzień nowego roku szkolnego nie słychać było jeszcze ich gwaru, ale w szkole byli wszyscy jej pracownicy.
JC