13. kolejka rozgrywek III ligi grupy IV była pechowa dla drużyny Stali Stalowa Wola. Spadkowicz z II ligi uległ w Stalowej Woli Wiśle Sandomierz 0-1, po bramce w 25. minucie spotkania Kamila Bełczowskiego.
Trzy ostatnie wygrane Stalówki oraz dobry początek rozgrywek w wykonaniu sandomierskiej Wisły, która przed tym meczem ustępowała w stawce ligowej tylko Wiśle z Puław zwiastowało w Stalowej Woli interesujący pojedynek derbowy byłego województwa tarnobrzeskiego.
Pierwszą akcję tego meczu zmajstrowali goście i gdy mijała pierwsza minuta spotkania zadrżęli sympatycy Stali, kiedy piłka po strzale przeleciała tuż obok słupka. Potem żywe widowisko toczyło się pod niewielkie dyktando stalowowolan, wśród których wyróżniał się w szczególności najnowszy ich nabytek Bartosz Wiktoruk. Pomocnik Stali dwukrotnie strzałami z dystansu próbował zaskoczyć bramkarza gości. Jednak najlepsza okazja przydarzyła się Stali w 12. minucie. Po kiksie sandomierskiego obrońcy na czystą pozycję wyszedł Michał Fidziukiewicz, lecz Adam Polit w bramce Wisły kapitalnie interweniował. Po 20. minutach naporu zielono-czarnych, oswoili się z atmosferą na stadionie w Stalowej Woli przyjezdni. W 25. min. niefrasobliwość w wyprowadzaniu piłki omal nie wykorzystał Kamil Bełczowski, który kopnął za słabo na bramkę i Maciej Siudak był bezradny. Niecałe pół minuty później strażnik nadsańskiej świątyni był już bez radny po strzale z dystansu tego samego zawodnika. Sandomierzanin wykorzystał kilka metrów wolnej przestrzeni, przymierzył przy lewym słupku bramki Stali i Wisła objęła prowadzenie.
To był jedyny gol tej odsłony. W dalszej części tej połowy gracze Stalówki dążyli do wyrównania, aktywnie penetrowali przedpole przyjezdnych Zmorzyński, Mroziński i Fidziukiewicz, ale wynik pozostał bez zmian. Goście znakomicie realizowali zadania defensywne zagęszczając w razie potrzeby środek przedpola, a także łapiąc gospodarzy w pułapki ofsajdowe.
W 48. min. po centrze z lewego skrzydła i zgraniu do Fidziukiewicza, napastnik miejscowych dobrze złożył się do strzału i co niektórzy już widzieli piłkę w siatce, ale ta jak zaczarowana minęła lewy słupek bramki Wisły.
Odpowiedź gości nastąpiła cztery minuty później, a celności pod bramką Siudaka zabrakło Bełczowskiemu. Następnie przez długie minuty, poza większym posiadaniem piłki przez Stal, trudno było coś godnego uwagi zaobserwować. Dopiero w 69.min. kąśliwy strzał zza pola karnego Wiktoruka Polit sparował na róg.
Na otwarcie ostatniego kwadransa zawodów znów postraszyli goście, ale strzał Matuszewskiego nie wpadł do celu.
W ostatnich minutach konfrontacji Stal przygniotła zdecydowanie i mnóstwo dośrodkowań było adresowane w pole karne sandomierzan, ale wynikła z nich tylko jedna groźna sytuacja w doliczonym czasie gry Mrozińskiego, który przestrzelił nad bramką. Stalowowolanie po krótkiej serii zwycięstw musieli ponownie przełknąć gorycz porażki.
STAL STALOWA WOLA – WISŁA SANDOMIERZ 0-1 (0-1)
Kamil Bełczowski 25.
Składy:
Stal Stalowa Wola: Siudak, Waszkiewicz, Zmorzyński (65. Sobotka), Fidziukiwicz, Mroziński, Wiktoruk, Szifer, Jarosz, Jopek, Witasik, Khorolskyi
Wisła Sandomierz: Polit, Kajpust, Wojcinowicz, Tyl, Siedlecki, Piątkowski, Bełczowski (72.Sudy), Chorab, Zawiślak, Kmiotek, Kołoczek
Brawo Wisła tak trzymać i będzie druga liga.