W poniedziałek wieczorem jadącej mercedesem stalowowolance „znak stanął na drodze”. I to tak pechowo, że pani swoim autem w zawalidrogę – w jej mniemaniu – uderzyła. Wycofała i ponownie w metalową konstrukcję wjechała. W życiu jest do trzech razy sztuka i za trzecim razem pani udało się znak ominąć.
Sytuacja dość humorystyczna, ale mogła mieć poważny ciąg dalszy, gdyby nie świadek walki ze znakiem. Działo się to w Pysznicy, przy wyjeździe ze stacji paliw. Zatankowany mercedes właśnie odjeżdżał spod dystrybutora. Kierująca nim nie zauważyła zwykłego znaku ze strzałką stojącego na wysepce. Zdarzenie zauważył za to policjant po służbie, który tankował swoje auto przy sąsiednim dystrybutorze. Funkcjonariusz nabrał pewnych podejrzeń i ruszył swoim autem za mercedesem jadącym do Pysznicy. W centrum wsi udało mu się mercedesa zatrzymać. Policjant wytłumaczył kierującej mercedesem, by na tym skończyła jazdę i wezwał kolegów na służbie.
Przybyli na interwencję policjanci podziękowali koledze za czujność, a panią poprosili o dmuchnięcie w alkomat. Urządzenie tylko potwierdziło podejrzenia policjantów. Badanie wykazało poziom 1,5 prom. alkoholu. I to była raczej ostatnia podróż za kierownicą w życiu 67-letniej kobiety. Straciła prawo jazdy i przez najbliższe dwa lata dokumentu nie odzyska. Do tego jeszcze za motoryzacyjne wybryki z poniedziałku stanie przed sądem.
jc