Rewizyjna marność moralna

Czworo radnych z opozycyjnego Stalowowolskiego Porozumienia Samorządowego zrezygnowało z pracy w Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej. Zarzucili PiS, mającemu w KR liczebną przewagę zakłamywanie rzeczywistości i lukrowanie wizerunku miasta. Samorząd bez ciała rewizyjnego nie może istnieć, a to bez przedstawicieli wszystkich klubów w nim działających. Czy mamy zatem do czynienia z kryzysem władzy?

Piątkowa sesja RM w systemie zdalnym zapowiadała się na długą i nudną. Zdominowała ją jednak konferencja samorządowej opozycji, podczas której dziennikarze dowiedzieli się, że Komisja Rewizyjna RM jest ciałem sztucznym. Na pewno była też tworem bardzo rozbudowanym, bo w rzadko którym samorządzie komisja rewizyjna liczy ponad 30 proc. całego składu rady gminy. Ten skład to skutek zapobiegliwości rządzącego w samorządzie PiS, który nie chciał oddać „rewizyjnej” w ręce opozycji, co w samorządach jest grzecznościową normą. Gdy więc do Komisji Rewizyjnej opozycja zgłosiła czworo radnych, PiS wydelegowało o jednego więcej. W ten sposób, nawet oddając stołek przewodniczącego – była nim Renata Butryn – rządzące w Radzie PiS miało większość w ciele rewizyjnym. Taka większość jest niezwykle cenna, gdyż mający ją mogą przegłosowywać nawet niewygodne dla rządzących kontrole, a takimi komisja rewizyjna powinna się zajmować.

– Cokolwiek byśmy nie postanowili to i tak radni z PiS nas przegłosowali – żali się radna Renata Butryn. I wspomniała kilka takich kontroli, choćby w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Nie wspomniała jakich dokładnie błędów w gospodarce MOSiR-u „rewizyjni” się doszukali, ale i tak nie ma ich śladu w pokontrolnych raportach, bo protokoły te „nie odzwierciedlają stanu faktycznego”, a oficjalne wyniki każdej kontroli „zapadają w cieniu dziwnych gabinetów”. W protokołach nie ma więc stanu faktycznego, ale są za to błędy gramatyczne. Za ten stan rzeczy opozycja nie chce brać odpowiedzialności i stąd jej decyzja o wystąpieniu z KR. – Ostatni raz Komisja Rewizyjna spotkała się we wtorek – komentuje ostatnie posiedzenie była już przewodnicząca KR. – Zderzyliśmy się z butą, marnością moralną, wprost śmianiem się w twarz nad głosowaniem nielogicznym. Wtedy przelała się szala goryczy.

O swojej decyzji radni SPS powiadomili trzy dni po dramatycznym, jak wynika z opisu, posiedzeniu KR, czyli podczas sesji Rady Miejskiej. Tym krokiem trochę namieszali w programie sesji, bo trzeba było z niego wyciąć kilka punktów. To jednak nie było najgorsze. Ze słów radnych SPS wychodzi, że kontrole KR nie były kontrolami, bo ich wyniki – jak to mówił radny Damian Marczak – zapadały w nieznanych gremiach i tam też były wygładzane wszelkie nieprawidłowości. To są poważne oskarżenia i kto wie, czy nie będą miały następstw prawnych, bo byli już członkowie KR mówili w sposób co prawda zawoalowany, ale o zatajaniu jakichś niegospodarności. Ciekawa sytuacja wytworzyła się w samej Radzie Miejskiej. Nie może ona funkcjonować bez komisji rewizyjnej, a jej skład wg Ustawy o samorządzie gminnym wchodzą przedstawiciele wszystkich klubów działających w samorządzie. PiS rządzące w stalowowolskiej RM musi więc w jakiś sposób przekonać opozycję do powrotu w struktury KR, bo obudzi się w niewesołej sytuacji. Na dobrą sprawę komisja rewizyjna przydaje się władzy wykonawczej tylko raz w roku – podczas głosowania o absolutorium z wykonania budżetu. Termin tego głosowania został odłożony do 29 sierpnia, ale w końcu do niego dojdzie. Bez opozycji w komisji rewizyjnej złożenie wniosku o absolutorium będzie niemożliwe. Warto tu przypomnieć sytuację w Sejmiku Podkarpackim, w którym też rządzi PiS, a rządzący nie chcieli zgodzić się na Andrzeja Szlęzaka na stanowisku przewodniczącego komisji rewizyjnej. Szlęzak przepadał w kilku głosowaniach, ale opozycja go nie wycofywała i w końcu PiS odłożyło na bok niechęć do byłego prezydenta Stalowej Woli.

JC