Stalowa Wola i tak sporo straci przez koronawirusa, ale może stracić jeszcze więcej, a nawet dwa razy więcej. Przerażeni taką perspektywą radni zdecydowali się na dość karkołomne posiedzenie. Jedni mówią, że będzie to sesja on-line, inni trzymają się wersji „na żywo”. Tak czy inaczej, będzie to pierwsza taka sesja i miejmy nadzieję, że bez takich cyrków jak w Sejmie.
Ostatnia marcowa sesja rozpocznie się w ostatni piątek trzeciego miesiąca o godz. 17. I tu zaczyna być ciekawie. Sesje samorządowe z mocy prawa muszą być otwarte dla wszystkich. W czasie zakazu wszelakich zgromadzeń i spotkań spełnienie tego wymogu jest niemożliwe, ale można go obejść. Radni więc zbiorą się w sali obrad nowego magistrackiego gmachu przy ul. Kwiatkowskiego 1, czyli dawnej dyrekcji Huty. Ta sala będzie tylko dla radnych i to tych odważniejszych, bo część bojąca się wirusa zostanie w domach. Każdy radny został wyposażony w sprzęt i ma łączność internetową, dzięki czemu bez problemu może się łączyć z salą obrad. Ten system łączności testował ostatnio prezydent Lucjusz Nadbereżny rozmawiając z przedsiębiorcami. System sprawdził się. Szefowie magistrackich wydziałów, którzy zwykle dyżurują na sesjach i wszyscy ciekawscy mogą przyjść – o ile znów nie boją się wirusa- do sali obrad Urzędu Miejskiego przy ul. Wolności i w ten sposób będzie spełniony wymóg otwartości sesji. Jednak najlepiej i zdecydowanie najbezpieczniej będzie oglądać sesję w Internecie. W sieci wirusy się pojawiają, ale nie SARS.
Prezydent Nadbereżny wyliczył minimalną skalę pomocy miasta dla przedsiębiorców na poziomie 7 mln. zł. Te pieniądze trzeba zarezerwować w tegorocznym budżecie, czyli zrezygnować z kilku innych wydatków. Już pisaliśmy o rezygnacji z hucznych i drogich imprez masowych oraz przesunięciu na plan dalszy budowy sztucznego lodowiska. Teraz już wiadomo, że nie będzie też budowy drugiego balonu na stadionie piłkarskim oraz kilku osiedlowych inwestycji. Wszystko doczeka się realizacji w latach następnych. Jednak nie może czekać remont wnętrza Miejskiego Domu Kultury, bo sąsiedzi z drugiej strony Bałtyku chcą go pokryć w 85 proc. Chodzi o niebagatelną kwotę przeszło 13,5 mln. zł z Funduszy Norweskich. Miasto musi w trybie pilnym złożyć stosowne wnioski i dlatego radni zdecydowali się na taką, a nie inną sesję. Mieć wypada nadzieję, że sponsor z Norwegii weźmie pod uwagę poświęcenie samorządowców. A jak już radni posiądą moc głosowania, wesprą też 300 tys. zł stalowowolski szpital i oczywiście zmienią statut miasta tak, by w przyszłości można było obradować on-line bez karkołomnych ruchów organizacyjnych.
JC