red. Radosław Brzyski
W piłkarskim meczu 11 kolejki klasy A San Rozwadów podejmował Koniczynkę Ocice. Zdecydowanym faworytem pojedynku byli gospodarze, którzy w dotychczasowych meczach wygrywali 7. krotnie, a dorobek punktowy powiększony jeszcze 2. remisami plasował ich na 3. pozycji w tabeli. Na przeciwległym biegunie ligowej wyliczanki znajdowała się drużyna z tarnobrzeskich Ocic. Koniczynka w dotychczasowych meczach zdołała zaledwie 2 razy zremisować ponosząc w pozostałych meczach porażki. Skromny dorobek punktowy pozwalał jej w ligowej tabeli wyprzedzać tylko zespół OKS Mokrzyszów.
Powyższe zestawienie jednoznacznie wskazywało kto powinien ten mecz wygrać. Jednak “statystyki” w piłkę nie grają i choć w liczbach pewnie jakaś prawda jest ukryta to niejednokrotnie okazywała się pułapką w przedmeczowych typowaniach.
Mecz dla faworyzowanej drużyny Sanu rozpoczął się idealnie, bowiem już w 4. minucie kibice gospodarzy cieszyli się z bramki zdobytej przez Mikołaja Partykę. Licznie zgromadzona publiczność zacierała ręce spodziewając się festiwalu strzeleckiego w wykonaniu ich ulubieńców. Rzeczywistość okazała się dla miejscowych nieco mniej kolorowa. Gra w tym dniu wyraźnie nie układała się parafialnym, akcje były rwane i raził brak dokładności. Kiedy już się udało stworzyć sytuację bramkową to szwankowała skuteczność. Jednobramkowe prowadzenie do przerwy mogło jeszcze cieszyć, lecz sama gra na pewno już nie.
W przerwie można było usłyszeć opinię wśród kibiców, że po zmianie stron San się odblokuje i “rozniesie” Koniczynkę. To jednak podopieczni Mariusza Łukawskiego, a więc Ocice zdobyły bramkę w 60. minucie za sprawą Grzegorza Bijaka. Wśród gospodarzy zapanowała konsternacja, nie tak to miało wyglądać w tym dniu. Stracona bramka niewiele odmieniła grę miejscowych. W sobotnie popołudnie gra piłkarzom Sanu się nie “kleiła”, a świadomość uciekających punktów i minut dodatkowo potęgowała nerwowość w ich poczynania. Niespodziewana presja sprawiła, że nie udało się nawet strzelić bramki z przyznanego rzutu karnego. Goście widząc, że jest szansa ugrać coś więcej próbowali śmielej konstruować akcje ofensywne. Przynajmniej dwukrotnie byli bliscy objęcia prowadzenia, jednak ofiarnie i skutecznie z opresji ratował San ich bramkarz Adrian Bucior.
Sensacja wisiała na włosku… gdy w samej końcówce fatalnie pomylili się defensorzy Koniczynki. Bramkę dla Sanu w 83. minucie, jak się okazało na wagę 3. punktów zdobył wprowadzony po przerwie Sławomir Kułacz.
Gospodarze zwyciężyli trochę szczęśliwie, aczkolwiek trzeba docenić umiejętność wygrania pomimo słabszego dnia, kiedy wyraźnie “nie szło”. San w tym dniu nie wystąpił też w optymalnym składzie, a młody zespół w trudnych chwilach miał problem z udźwignięciem ciężaru gry. Nasuwa się wniosek, że jeśli działaczom parafialnego klubu marzy się walka o awans do “okręgówki” to w przerwie zimowej warunkiem koniecznym będzie uzupełnienie składu o doświadczonego, ogranego zawodnika który “pociągnie” grę w takich momentach jak podczas meczu z Ocicami. Trenerzy Paweł Kosior i Dariusz Czarnecki robią świetną robotę z młodymi zawodnikami, u których widać progres w grze i to cieszy, aby jednak układanka była kompletna potrzeba jeszcze paru klocków…
San Rozwadów – Koniczynka Ocice 2:1 (1:0)
1:0 4′ Mikołaj Partyka
1:1 60′ Grzegorz Bijak
2:1 83′ Sławomir Kułacz
San: Adrian Bucior, Adrian Jachim, Paweł Słonina, Kamil Zadworny, Radosław Proc, Arkadiusz Banaczyk, Krystian Szmit, Karol Drzewi, Kacper Muc, Maksymilian Mastalerczyk, Mikołaj Partyka oraz Olaf Kiszka, Dawid Pawlik, Krzysztof Mikoś, Arkadiusz Paterek, Sławomir Kułacz, Krystian Grabowski, Piotr Radomski
Koniczynka: Patryk Turek, Piotr Krytusa, Michał Fąfara, Aleksander Kołodziej, Radosław Maciągowski, Maciej Gajda, Łukasz Mazur, Grzegorz Bijak, Michał Glica, Kacper Lesiak, Jan Kołodziej oraz Marcin Ordon, Kamil Boy, Sylwester Cebula
Zapraszamy do zapoznania się z relacją wideo z końcówki meczu i komentarzem do meczu trenera Pawła Kosiora oraz fotogalerią.