Marcin Warchoł, pochodzący ze Stalowej Woli wiceminister sprawiedliwości, jest ozdrowieńcem po COVID-19. Na Facebooku (pisaliśmy o tym TUTAJ) wyjawił, że z choroby wyleczył się amantadyną, lekiem stosowanym m.in. przy chorobie Parkinsona. Amantadyna z końcem ub. miesiąca została wycofana z obrotu i jest ściśle reglamentowana. Poseł Solidarnej Polski zażył lek przypisany innej osobie. Z choroby wyszedł, ale radością ozdrowieńca opisaną na Facebooku sprowadził nie tylko na siebie lawinę złości. M.in. ze strony rządu, a którym sam wszak zasiada.
– Amantadyna działa na COVID! Ja jestem tego przykładem – napisał polityk ze Stalowej Woli. I nawet zapowiedział, że będzie domagał się od Ministerstwa Zdrowia „zajęcia się tym lekiem”. W rodzinie Warchołów COVID-19 najpierw dopadł syna, potem żonę ministra i na koniec samego zastępcę Ziobry. „Wysoka gorączka, ogromny ból i silny kaszel” – opisywał swoje chorobowe objawy min. Warchoł. Najgorzej było po tygodniu walki z koronawirusem. Brał inne leki, ale w bezsile zdecydował się na amantadynę. Lek był sprzedawany w aptekach pod inna nazwą i przypisany został innej osobie z rodziny. M. Warchoł wiedział o nim, jak wielu innych Polaków. Lecznicze właściwości amantadyny wyłowił dr Włodzimierz Bodnar z Przemyśla. To nie było tajemnicą i zmęczony chorobą M. Warchoł sięgnął po tabletkę. Choroba po trzech dniach ustąpiła i min. Warchoł pochwalił się swoim zdrowiem wszem.
– To wstyd, że urzędnik państwowy mówi takie głupstwa – zareagował prof. Krzysztof Simon, znany wirusolog z Wojewódzkiego Szpitala im. Gromkowskiego we Wrocławiu. Lekarz dodał, że amantadyna nie jest nigdzie na świecie uznana za lek na COVID-19. Kiedyś była stosowana na grypę, niektórzy lekarze przypisują ją chorym na Parkinsona. Specyfik działa wyłącznie na wirusy z grupy A, a więc nawet przy grypie nie jest dostatecznie skuteczny. – Skąd Warchoł może wiedzieć, że po prostu nie miał lekkiego przebiegu choroby? – zapytuje prof. Simon. I kończy dobitnie: – Informacje na temat leków muszą pochodzić od komisji bioetyki, a nie od polityków. To wstyd, ale niestety taką mamy klasę polityczną.
Po sieciowym wpisie Warchoła odezwali się nawet karniści, z których część uznała, że wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł złamał prawo, bo sięgnął po lek, nie dla niego przypisany. W bardzo powściągliwej formie odezwało się też Ministerstwo Zdrowia. – Nie ma na dziś badań klinicznych na szeroką skalę, które potwierdziłyby z jednej strony skuteczność amantadyny w leczeniu COVID-19, a z drugiej strony bezpieczeństwo takiej terapii. Jako Ministerstwo Zdrowia nie możemy rekomendować terapii, które nie są przetestowane – mówi Wojciech Andrusiewicz, rzecznik MZ. W poniedziałek red. Jan Pospieszalski zaprosił do swojego studia w TVP1 dr. Bodnara, który mówił o kłopotach stwarzanych jego zespołowi przy testowaniu amantadyny. Starosta łańcucki oficjalnie zapytał ministra zdrowia, czy w Polsce była badana skuteczność amantadyny? Odpowiedzi na razie nie dostał. Z kolei pewien mieszkaniec Przemyśla złożył zawiadomienie do prokuratury, że dr Bodnar naraża życie chorych na COVID-19, sugerując, że amantadyna jest skuteczna, a współpracują z nim lokalne media „zatruwając umysły odbiorców”. Dr Bodnar już nie leczy amantadyną, a min. Warchoł jeszcze długo będzie się tłumaczył, dlaczego po zakazany lek sięgnął.
jc
Amantadyna lek podkreślam LEK- czyli przebadany pod względem skutków ubocznych wycofany a “Dobrze” że przebadali do końca szczepionki a teraz podaja je obywatelom. Kwestia do zastanowienia
A czy szczepionki są na szeroką skalę przebadane?