Im bliżej terminu wyborów, tym polityczna atmosfera i wzajemna walka między kandydatami na prezydenta staje się coraz bardziej zażarta. Spotkania w terenie z wyborami staja się coraz częstsze. Tym razem, walcząc o każdy głos Andrzej Duda przemawiał w Brzegu, natomiast jego główny rywal Rafał Trzaskowski odbył spotkanie z sympatykami w Opolu. Nie próżnowali również pozostali kandydaci. Do Kartuz zawitał Szymon Hołownia. Swój briefing w Krakowie, prezentował Krzysztof Bosak.Z kolei, w Drobinie ( woj. mazowieckie) postulaty komunikował lider ludowców Władysław Kosiniak Kamysz. Kandydat Lewicy, wyrażał swoje poglądy w Nowym Tomyślu. Jednym zdaniem, polityczny weekend w pełni.
Wielu kandydatów chodź spotykało się bezpośrednio z wyborcami, często w swoim komunikatach zwracało się do swoich konkurentów. Zrobił to na przykład, Robert Biedroń prosząc Rafała Trzaskowskiego o odniesienie się do kwestii małżeństw jednej płci. Parę dni wcześniej, Władysław Kosniak- Kamysz wzywał Rafała Trzaskowskiego do wspólnej debaty prezydenckiej. Takie działania reprezentantów PSL i Lewicy wskazują, że dostrzegają oni tendencję w sondażach przedwyborczych polegającą na odpływie ich elektoratów stronie Trzaskowskiego i Dudy.
Rosnące poparcie dla Dudy i w szczególności Trzaskowskiego, jest wynikiem podjęcia tematyki związanej z LGBT w obecnej kampania. To sprytny manewr, rozpoczęty przez sztabowców Andrzeja Dudy. Podobnie było w czasie poprzednich wyborów do europarlamentu, gdy również “wyciągnięto” tematykę LGBT. Tematyka obyczajowa i jej użycie ma na celu polaryzację na tylko dwa obozy, liberalny i konserwatywny. Z takiego obrotu sprawa mogą nie być zadowoleni pozostali kandydaci, którzy skazani będą na swojego rodzaju “wtórność” i powtórzenie tego samego, co powiedzieli już Duda i Trzaskowski. Dlatego w celu podkreślenia zasadniczych różnic z faworytami wyborów wzywają oni swoich przeciwników do bezpośredniej debaty.
Problem polega na tym, że ekspansywność dwóch głównych obozów politycznych w Polsce , a więc Platformy i Prawa i Sprawiedliwości jest tak duża, że wyłamanie duopolu PiS i PO może okazać się niezwykle trudnym zadaniem dla takich polityków jak: Kosiniak Kamysz, Bosak czy Biedroń. Jedną ze strategii, która ostatnimi czasy osiągnęła względny sukces był wynik w poprzednich wyborach prezydenckich. popularnego muzyka Pawła Kuzika. Na hasłach niechęci wobec partii politycznych osiągnął on wysoki wynik 20 procent. Z tym, że dzisiaj o ruchu politycznym Pawła Kukiza nie można powiedzieć wiele. Samodzielnie nie dostał się do Sejmu. Wszedł w porozumienie z Polskim Stronnictwem Ludowym. I to z jego list zasiadł znów na Wiejskiej. Postulaty anty- partyjności okazały się w praktycznym wymiarze trudne do zrealizowana ze względów na finansowanie budżetowe partii.
Tym razem o miano ” nowego Kukiza” pretenduje dwóch kandydatów. Pierwszym z nich jest Szymon Hołownia, który podobnie jak Kukiz wywodzi się z show biznesu. Znany prezenter telewizyjny i dziennikarz w swojej komunikacji politycznej z wyborcami sięga często do koncepcji “partiokracji”. W wielu miejscach Hołownia, podkreśla swoją niepartyjność jako atut. Drugim, kandydatem, który chce nawiązać do sukcesu Kukiza sprzed pięciu lat jest Władysław Konsiniak -Kamysz. Powodów tego jest kilka. Najważniejszy z nich to ten, że Kukiz sam teraz współtworzy Koalicję Polską i jego postulaty również stają się programem Kamysza. Po drugie, w wymiarze komunikacji z elektorem, lider ludowców podobnie odwołuje się do uciążliwej dwu blokowanej rywalizacji PO – PiS.”Polska potrzebuje racjonalnego centrum” to słowa przewodniczącego koniczynek, które często padają z jego ust na spotkaniach.
Mimo wszystko wydaje się, że trudno będzie któremukolwiek z kandydatów powtórzyć sukces Kukiza z wyborów prezydenckim w roku 2015.
Tomasz Lisowski