Na temat epidemii SARS – Cov 2 napisano już wiele. Powstała niezliczona ilość koncepcji i teorii o nowych patogenie. Jedne bardziej, inne mniej spójne. Wszystkie łączyło jedno. Próba opisu rzeczywistości z którą cały świat musiał się zmierzyć w ostatnim czasie. Wśród najpowszechniejszych narracji dotyczących wirusa można wyróżnić dwie. Pierwsza zakłada, że zmagamy się z niebezpiecznym patogenem, który ma potencjał do zarażenia setek tysięcy jeśli nie milionów osób. Druga wersja, jest zupełnie inna od pierwszej. Według niej sprawa nowego wirusa jest medialna, a wszelkie metody walki z SARS- Cov2 są niewspółmierne dla zagrożenia. I to właśnie, tej drugiej narracji chciałbym się przyjrzeć dziś nieco bliżej.
Zakładanie, że wirus nie jest taki groźny w rzeczywistości jest poglądem, który zyskuję pewną grupę zwolenników. Początkowo chyba najbardziej znanym jej przedstawicielem był choćby prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Donald Trump. Na początku marca twierdził, że nowy wirus to zwykły medialny fake. A wszystkie działania podejmowane przez europejskie rządy są przykładem paniki. Mimo, że Trump po pewnym czasie zmienił sposób myślenia. To nadal istnieje wiele środowisk, które kontestują pandemiczny i pełen obostrzeń świat. Najczęstszym argumentem powtarzanym przez zwolenników “korona luzu” jest ten dotyczący niskiej skali zachorowań w stosunku do całej populacji. Prowadzi to do dość paradoksalnych wniosków mówiących nawet, że wirus nie istnieje. Powstały chaos jest tylko budowany przez rządzące elity nieracjonalnie rujnującego własne gospodarki.
Tego typu poglądu i oceny nie są tylko nie prawdziwe. Są szczególnie niebezpieczne w dzisiejszych czasach. Prowadząc do przeświadczenia większość społeczeństwa, że nic mu nie grozi- zwolennicy koncepcji fikcyjnego wirusa- narażają dziesiątki , tysiące ludzi na niebezpieczeństwo. Konsekwencje nie przemyślanych działań byłoby niezwykle bolesne. Nowa przyrosty dziennych zachorowań w Polsce nie byłyby wtedy liczone w setkach, ale podobnie jak za Zachodzie Europy, tysiącach przykładów. Takich dynamicznych przyrostów zakażeń nie wytrzyma nawet najlepszy system opieki zdrowotnej na świecie. Jak twierdzi wirusolog prof. Włodzimierz Gut to od każdego z nas zależy na jakim etapie epidemii się znajdujemy. Innymi słowy, to od przestrzegania nałożonych obostrzeń zależeć będzie, kiedy liczba zachorowań w naszym kraju zacznie spadać, a sama epidemia stopniowo wygasać. Niestety, nie zawsze i nie we wszystkich miejscach są respektowane nowe zasady poruszania się. Dlatego tak ważne jest, aby nie ulegać teoriom czy koncepcją demobilizującym społeczną kwarantanne. Tylko wtedy będziemy w stanie relatywnie szybko wrócić do stanu przed epidemią i mieć możliwość gospodarczego odbicia.
Tomasz Lisowski