Leo Humeniuk pierwszy z prawej w grupie umundurowanych Niemców. Zdjęcie wykonane w Sanoku prawdopodobnie w 1943 roku.
Leo (Lew) Humeniuk to jedna z najbardziej upiornych postaci okresu okupacji na terenie obecnego Podkarpacia, zwłaszcza ziemi sanockiej i Bieszczad. Wpisany na listę poszukiwanych zbrodniarzy wojennych Centrum Szymona Wiesenthala, podoficer sanockiego Gestapo słynął z wyjątkowego – nawet na tamte warunki i tę formację – sadyzmu. Brał udział w niezliczonych egzekucjach, wiele ofiar mordował własnoręcznie. Jego syn straszliwą prawdę o ojcu poznał po prawie 80 latach. Wspólnie odkrywamy prawdziwe losy zbrodniarza wojennego, który uniknął kary. Większe teksty o Humeniuku ukazały się w nr 7-8/ 2020 „Podkarpackiej Historii” i „Tygodniku Sanockim” z 7 sierpnia 2020. Poniżej publikujemy niewielkie fragmenty
Mieszkający w Niemczech 76-letni Peter Habit przez lata nie miał pojęcia co jego ojciec robił w czasach hitlerowskich. Wiedział, że pod koniec wojny zmienił on nazwisko z Leo Humeniuk na Johann Habit, nie wiedział jednak dlaczego. Nie wiedział skąd rodzina wzięła się w maleńkiej miejscowości Marktschorgast w Bawarii, skoro oboje rodzice pochodzili z innych, odległych stron. W domu temat II wojny światowej był zbywany milczeniem. Od ojca słyszał jedynie, że ten pracował jako tłumacz w Generalnym Gubernatorstwie.
Temat przeszłości powrócił niespodziewanie w 2018 roku, gdy wraz z partnerką Elizabeth, pojechał na wczasy do Izraela. Gdy wracali, w czasie kontroli na lotnisku, młody oficer miejscowych służb zwrócił uwagę na jego nazwisko. – To nie jest niemieckie nazwisko. Skąd jesteś? Gdzie się urodziłeś? Kim był twój ojciec? – pogranicznik dość agresywnym tonem zadawał coraz szczegółowsze pytania, na które Peter sam nie znał odpowiedzi.
W Wielkanoc 2019 roku do Petera i jego partnerki przyjechała córka Elizabeth – Katharina z mężem Friederem i dziećmi. Gospodarze dzielili się wrażeniami z pobytu w Izraelu, zaś partnerka Petera wtrąciła słowo o dziwnej przygodzie na lotnisku. Goście zasugerowali, że to nie mógł być przypadek, że Izraelczycy mogą coś wiedzieć o rodzinie Petera, o czym on sam nie ma pojęcia. Frieder zapytał o prawdziwe nazwisko ojca, siadł do laptopa i zaczął szukać. Wkrótce trafił na numer „Tygodnika Sanockiego” sprzed kilku lat, z moim tekstem o okupacyjnej historii ziemi sanockiej, ilustrowanym zdjęciem miejscowych gestapowców. W podpisie zidentyfikowany był jeden z nich: Leo Humeniuk.
– To może być twój ojciec? – zapytał Frieder wskazując na jednego z funkcjonariuszy Gestapo. Zszokowany Peter Habit wpatrywał się w postać hitlerowca. Podobieństwo było uderzające, syn nie miał wątpliwości. – Ale co on robi w mundurze SS? Przecież był tylko tłumaczem? – zaczął się gorączkowo zastanawiać. Dawno rodzące się wątpliwości i emocje związane z rodzinną przeszłością sięgnęły zenitu. Zdecydował się na rozwikłanie mrocznej zagadki. Szukał w archiwach, przeglądał książki i internetowe publikacje.
W Sanoku szukał informacji m.in. w miejskiej bibliotece (wydającej „Tygodnik Sanocki”) i miejscowym Muzeum Historycznym. Nazwisko Humeniuk zelektryzowało spotykające się z nim osoby, znające okupacyjną historię tych terenów. Trudno im było wręcz uwierzyć, że mają przed sobą syna kata Sanoka, którego powojenne losy pozostawały nieznane.
– To był sadysta, jeden z najgorszych gestapowców na tym terenie – usłyszał Peter Habit od sanockiego historyka Andrzeja Romaniaka. Słowo „sadysta” utkwiło Habitowi w pamięci, parokrotnie powtarza je w swych wspomnieniach. Nagle, w 76 roku życia, dowiedział się, że jego ojciec był zbrodniarzem wojennym, wyróżniającym się szczególnym okrucieństwem. Sadystą! Inspiratorem, uczestnikiem i wykonawcą niezliczonych egzekucji na tym terenie, odpowiedzialnym pośrednio i bezpośrednio za wiele istnień ludzkich. Po wojnie wyliczono, że w powiecie sanockim w wyniku egzekucji i doraźnych mordów zginęło prawie pięć tysięcy osób. Duża cześć z nich to ofiary Leo Humeniuka vel Johanna Habita…
Dzięki solidnej kwerendzie archiwalnej przeprowadzonej przez Petera Habita dowiadujemy się wielu, zupełnie nieznanych rzeczy z życiorysu Humeniuka i prostujemy pojawiające się w różnych publikacjach domysły, czasem nieprawdziwe plotki. Jego ojciec Michał, urodzony w 1866 roku w Słobódce, był rolnikiem, wyznania grekokatolickiego. Matka Maria, z domu Buczyńska była rzymską katoliczką. Późniejsza żona Leo Humeniuka – Lieselotte – urodziła się w 1917 roku w Beuthen (Bytomiu), pochodziła z rodziny o polskobrzmiącym nazwisku Wojdak, zmienionym w 1938 roku na Waldau.
Humeniuk skończył gimnazjum w pobliskim Tłumaczu. Wiosną 1932 roku Leo Humeniuk wyjechał do Niemiec i został przyjęty do ewangelickiego seminarium nauczycielskiego w Neuendettelsau. Na okres od 1 lipca 1935 do 30 czerwca 1937 przerwał studia, by wrócić do Polski i odbyć zasadniczą służbę wojskową. Służył w Łodzi, w 4. pułku artylerii ciężkiej, zachowało się jego zdjęcie w mundurze kanoniera (szeregowego) WP.
Po studiach wrócił do rodzinnej Słobódki. W drugiej połowie 1939 roku miał pracować jako nauczyciel w pobliskiej wsi Nadorożna. Po zajęciu tych terenów przez wojska radzieckie, transportem niemieckich przesiedleńców w grudniu 1939 roku, trafił do obozu przesiedleńców w Rabenstein koło Chemnitz, później do Gunsenhausen w Saksonii. W lutym 1941 został wyświęcony na pastora. Z Neuendettelsau dostał zalecenie, by szukać zatrudnienia w którymś z urzędów w Generalnym Gubernatorstwie. Ostatecznie przez krakowski Arbeitsamt dostał skierowanie do pracy w charakterze funkcjonariusza kryminalnego – tłumacza w placówce Policji Bezpieczeństwa i SS w Sanoku.
Rzeczywisty obraz SS-Unterscharführera Humeniuka zdecydowanie odbiega od tego jaki usiłował kreować po wojnie. Był bestią w ludzkiej skórze, zwyrodnialcem widywanym niemal zawsze z nieodłącznym bykowcem, którym bił aresztowanych. Jego aktywność dalece wykraczała poza funkcję tłumacza. Brał aktywny udział w torturach i egzekucjach, był funkcjonariuszem prowadzącym co najmniej kilkuosobową siatkę lokalnych konfidentów, którzy doprowadzili do wielu aresztowań.
Rudolf Probst, żołnierz ZWZ/AK, który wykorzystując swoje niemieckie pochodzenie, na polecenie konspiracyjnych zwierzchników zatrudnił się w 1943 roku w sanockim Gestapo, by inwigilować tę instytucję od środka, wspominał, że dla niego wcieleniem najgorszego zła byli tacy gestapowcy jak Hoenecke, Humeniuk, Johann Lipski-Linde (zwany był przez więźniów „Słoneczkiem” – ponoć nigdy nie schodził mu z twarzy szyderczy uśmiech) i Johann Bäcker. Zdolni do największych okrucieństw, nie mający ludzkich odczuć.
Niejasne są okoliczności w jakich Humeniuk wydostał się z Sanoka w obliczu ofensywy radzieckiej. W kilku źródłach pojawia się informacja, że Leo Humeniuk został schwytany przez polskich partyzantów i przekazany żołnierzom radzieckim, ale zdołał uciec. Sam Humeniuk nie wspomina ani słowem o schwytaniu i ucieczce.
Według informacji syna Humeniuk 1 sierpnia 1944 roku został skierowany do armii generała Własowa, później zaś Ukraińskiego Legionu Samoobrony. Po klęsce Niemiec nalazł się najpierw w niewoli brytyjskiej (skąd miał uciec), później w amerykańskim obozie jenieckim w Ansbach w Bawarii. Został zwolniony niezwykle szybko, bo już 2 lipca 1945. 30 lipca zarejestrował swój pobyt w urzędzie policji w małym, trzytysięcznym bawarskim miasteczku Marktleugast, później przebywał w nieodległym Wirsbergu. Nie wiadomo czym się zajmował między lipcem 1945 roku a majem 1946, gdy połączył się z rodziną.
Peter Habit wspomina, że jego ojciec najpierw pracował jako księgowy, później wspólnie z kilkoma kolegami założył małą firmę metalurgiczną. Udzielał się aktywnie w życiu lokalnej społeczności. Do wojennej przeszłości w ogóle nie wracał, zniknęła też jego dawna religijność. Tylko w święta wielkanocne pojawiały się w ich domu elementy wschodniej tradycji. Syn zapamiętał go jako człowieka spokojnego, ale skrytego, rzadko pozwalającego sobie na nawiązywanie bliższych kontaktów z innymi ludźmi.
Dzisiaj Peter Habit już wie, że nazwisko jego ojca jeszcze w 1947 roku znalazło się na liście zbrodniarzy wojennych sporządzonej przez Jewish Historical Documentation Center – Żydowskie Centrum Dokumentacji Historycznej słynnego „łowcy nazistów” Szymona Wiesenthala. W latach 70. i 80. XX wieku przeciwko Humeniukowi toczyły się w Niemczech najprawdopodobniej trzy postępowania. Wszystkie umorzono. Zbrodniarz zmarł 1 czerwca 1993 roku w Marktschorgast, jego żona Lieselotte Maria 15 lutego 2011 w Monachium. Humeniuk do końca życia nie przyznał się do zbrodni, nie wykazał skruchy. Dzisiaj rozliczenia z jego ponurą przeszłością dokonuje syn…
Szymon Jakubowski
Więcej w numerze lipcowo-sierpniowym „Podkarpackiej Historii” z 2020 roku i „Tygodniku Sanockim” z 7 sierpnia 2020.
Źródło: podkarpackahistoria.pl